Jak poinformował w czwartek Adam Kolasa z łódzkiej policji, jadąca po służbie al. Włókniarzy w Łodzi policjantka, zauważyła szarpiących się dwóch mężczyzn. Funkcjonariuszka zatrzymała się, żeby sprawdzić co się stało. Okazało się, że świadek próbował ująć mężczyznę, który wyskoczył z okna jednego z mieszkań w pobliskim bloku; miał on przy sobie różne przedmioty pochodzące prawdopodobnie z włamania. - Sprawca stawiał opór; urwał lusterko w samochodzie funkcjonariuszki. Policjantka jednak sprawnie użyła chwytów obezwładniających i zatrzymała sprawcę; wezwała też wsparcie - relacjonował Kolasa. Policjanci odzyskali telewizor i biżuterię, które 31-latek ukradł z mieszkania. Jak się okazało, mężczyzna jest dobrze znany policji. W przeszłości był wielokrotnie notowany, a zakład karny opuścił w listopadzie 2011 roku. Ustalono, że już po wyjściu z więzienia dokonał co najmniej siedmiu włamań. Sprawca wybierał mieszkania na parterze, podczas nieobecności domowników wchodził poprzez wypchnięcie okna lub wykorzystywał ich niedomknięcie. Jego łupem padały zwykle biżuteria, laptopy, aparaty fotograficzne i telefony komórkowe, które później odsprzedawał przypadkowym osobom. Szacunkowa wartość skradzionego mienia wyniosła 40 tys. zł. 31-latkowi, który działał w warunkach recydywy grozi kara do 15 lat więzienia. - Postawa funkcjonariuszki niewątpliwie zasługuje na wyróżnienie. Jej przełożeni już wystąpili do Komendanta Miejskiego Policji w Łodzi o przyznanie jej nagrody - dodał Kolasa. 31-letnia pani sierżant służy w policji od trzech lat; na co dzień pełni służbę patrolową.