Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim prowadzi śledztwo w sprawie przyjmowania łapówek, w które zamieszani są radomszczańscy policjanci. W poniedziałek 30 listopada rano funkcjonariusze łódzkiego wydziału Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji pojawili się w Radomsku. Zatrzymali czterech policjantów radomszczańskiej drogówki - dwóch w ich domach, dwóch w Komendzie Powiatowej Policji. - Łącznie w ramach prowadzonego śledztwa zatrzymano trzynaście osób, cztery spośród nich to policjanci z Radomska - dowiedzieli się dziennikarze "Gazety Radomszczańskiej" od prokuratora Witolda Błaszczyka, rzecznika prasowego piotrkowskiej prokuratury. - Tym policjantom postawiono zarzuty tak zwanego biernego łapownictwa, czyli przyjęcia korzyści majątkowej w zamian za odstąpienie od udokumentowania popełnienia wykroczenia drogowego. Oznacza to, że policjanci zamiast wypisać kierowcy stosowny mandat lub choćby pouczenie, woleli przyjąć od niego pieniądze i udawać, że wykroczenia nie było. Jak dowiedzieliśmy się od prokuratora Błaszczyka, policjanci przyjmowali od 100 do 200 zł od jednego kierowcy. Ponieważ pracowali w dwuosobowych patrolach, postawiono im zarzuty także parami. Dwóch z nich ma 23 zarzuty, czyli są oskarżeni o przyjęcie 23 łapówek, a kolejni dwaj 18 zarzutów. Wszyscy mieli łapówki przyjąć w marcu tego roku. Prokuratura nie chce zdradzić żadnych szczegółów, nie udało się więc nam ustalić, czy są to młodzi policjanci, czy też funkcjonariusze z dłuższym stażem. - Pani komendant Renata Kasprzyk-Papierniak zapowiedziała, że jeśli zarzuty prokuratorskie się potwierdzą, wobec policjantów rozpocznie się postępowanie dyscyplinarne, które może się zakończyć wydaleniem ze służby - powiedziała Gazecie Aneta Komorowska, oficer prasowy KPP w Radomsku. Za branie łapówek grozi od 1 roku do 10 lat pozbawienia wolności. (jk)