W pochodzie zorganizowanym przez lewicę wzięło udział ponad 100 osób. Uczestnicy zebrali się w Pasażu Schillera, a przemarsz zakończyli na Rynku Starego Miasta, gdzie zorganizowano piknik rodzinny. Do uczestników pochodu przemawiał m.in. wiceprezydent Łodzi Dariusz Joński z SLD, który podkreślił, że po odwołaniu w styczniowym referendum Jerzego Kropiwnickiego ze stanowiska prezydenta miasta w Łodzi, "zaszły pozytywne zmiany". Były prezydent w tym samym czasie uczestniczył w manifestacji zorganizowanej przez łódzką "Solidarność". Składając kwiaty i zapalając znicze pod tablicą upamiętniającą stoczniowców zamordowanych w 1970 roku, znajdującą się przy kościele Podwyższenia św. Krzyża przy ul. Sienkiewicza 38, Kropiwnicki powiedział m.in., że młodemu pokoleniu trzeba cały czas przypominać o zbrodniach popełnionych przez system komunistyczny. - W międzynarodowej opinii publicznej z trudem przebija się to, że komunizm był jednym ze zbrodniczych systemów totalitarnych XX wieku. Nadal młodzież ogłupiała tą pozbawioną prawdy propagandą nosi czerwone gwiazdy, sierpy i młoty, nie zdając sobie sprawy z tego, że są to składniki przestępczego, ludobójczego systemu - powiedział Kropiwnicki. W sobotę odbyła się również w Łodzi pikieta zorganizowana przez członków Łódzkiego Ruchu Narodowego "Szczerbiec", którzy zebrali się pod Pomnikiem Ofiar Komunizmu w alei Karola Anstadta. Ich zdaniem uczestnicy pochodów 1-majowych często nie kryją się z tym, że popierają komunistyczny system, więc "1 maja to najlepsza okazja do tego, by przypomnieć, że komunizm zabił miliony ludzi i prześladował Polaków".