Na środowej rozprawie oskarżony złożył wniosek o ograniczenie przewodu sądowego i zaproponował dla siebie karę 3 lat i czterech miesięcy więzienia. Zgodził się na to prokurator i sąd wymierzył mu taką karę. Wyrok jest nieprawomocny. Do napadu na bank w dzielnicy Łódź-Górna doszło w październiku 2000 roku. Trzej sprawcy zamaskowani kominiarkami wtargnęli do placówki; mieli ze sobą pistolety gazowe. Czwarty z bandytów stał na tzw. czatach. Napastnicy sterroryzowali kasjera i ukradli ponad 24 tys. zł. Pracownik banku uruchomił alarm; napastnicy zbiegli. Wkrótce po napadzie jeden z bandytów sam zgłosił się na policję; kolejnego zatrzymano kilka lat temu we Włoszech. Obaj zostali już wcześniej skazani. Trzeci ze sprawców - domniemany organizator napadu - zmarł i postępowanie wobec niego umorzono. Andrzej B. był poszukiwany listem gończym; ukrywał się za granicą. W końcu jesienią ub. roku, zgłosił się na łódzką policję i przyznał do udziału w napadzie. Twierdził, że nie ma już możliwości dalszego ukrywania się i unikania odpowiedzialności karnej. Groziła mu kara do 15 lat więzienia.