Od niedawna obowiązują nowe przepisy ustawy o wywłaszczeniach pod budowę dróg. O tym, do jakich dramatów mogą doprowadzić, przekonała się Alicja Z.-S. z Łodzi. Jej dom stoi na trasie jednej z budowanych w Łodzi dróg, która prowadzi do powstającej właśnie fabryki firmy DELL. Ta inwestycja to oczko w głowie miejskich urzędników. Skoro trzeba było wybudować dojazd do fabryki, to go po prostu wybudowali. Nie przeszkadzało im, że droga przechodzi przez sam środek działki pani Alicji. Wywłaszczyli całą rodzinę kobiety z nieruchomości, nawet jej o tym nie informując. - O całej sprawie dowiedziałam się, gdy zobaczyłam, że pod mój dom podjeżdża ciężki sprzęt budowlany - mówi pani Alicja. - Na początku, w urzędzie wszyscy mnie zbywali. Dopiero gdy napisałam pismo, odpowiedzieli, że przez moją nieruchomość będzie biegła droga, zostanie też wybudowane rondo. Stracę dużą część działki, a w 2013 roku zostanie mi odebrany także dom. - Dlaczego sama musiałam dowiadywać się, co urzędnicy planują zrobić z moją własnością?! - oburza się kobieta. O wywłaszczeniach nieruchomości pod budowę dróg urzędnicy informują jedynie poprzez ogłoszenia w prasie i karteczki wywieszane na tablicy ogłoszeń w magistracie. - Jesteśmy zmuszani do codziennego kupowania gazet i przeglądania ogłoszeń - denerwuje się pani Alicja. Urząd, który odebrał nieruchomość, nie ma też obowiązku wypłacać za nią odszkodowania. Zrobi to dopiero, gdy osoba wywłaszczona złoży odpowiedni wniosek. - Takie przepisy są zawarte w ustawie o realizacji inwestycji drogowych - przyznaje Aleksandra Mioduszewska z Zarządu Dróg w Łodzi. - Nie musimy informować osobiście właścicieli nieruchomości o wywłaszczeniach. Prawnicy, którzy zainteresowali się sprawą, mówią, że ustawa nadaje się do Trybunału Konstytucyjnego. - Własność to rzecz święta. Państwo ma prawo ją odebrać, ale powinno to robić w cywilizowany sposób - mówi mecenas Maria Wentland-Walkiewicz.