Wakacje w pełni, do tego upały - to sprzyja spędzaniu czasu nad wodą. Każdy chce się ochłodzić i zażyć kąpieli. W każdą więc wolną chwilę większość z nas udaje się nad kąpieliska. Nie wszystkie są jednak strzeżone i zabezpieczane przez ratownika. Ale kto by się tym przejmował, zwłaszcza gdy z nieba leje się żar, a z nas siódme poty. A na plaży przyjemnie, można się ochłodzić i pobawić ze znajomymi. Humor dopisuje, atmosfera wręcz sielankowa. Niektórym jednak taka forma relaksu szybko się nudzi i zaczyna się szukanie sposobów na urozmaicenie czasu. Co najczęściej przychodzi plażowiczom do głowy? Niestety, wiele osób jest nieodpowiedzialnych i sięga po alkohol, ale to dopiero początek. Inni konkurują ze sobą i próbują zaimponować towarzyszom opalania. Jak się kończą takie eksperymenty? Niestety, często tragicznie. Tragiczny początek wakacji Od początku lipca w całej Polsce utonęło ponad 250 osób, a od początku czerwca, tylko w województwie łódzkim, w ten sposób zginęło już 18. W Piotrkowie Trybunalskim miały miejsca dwa utonięcia, ale podobne przypadki odnotowano także w sąsiednich powiatach. Ludzie nie stosują się do panujących nad wodą zasad i nie zważają na ostrzeżenia ratowników. A ci nie ukrywają, że są przerażeni tym, co się dzieje. - Raz widziałem, jak rodzina pływająca na rowerku wodnym posadziła swoje trzyletnie dziecko na dziobie sprzętu bez kapoku! Aż mi serce stanęło. Gdyby wpadło do wody, to pewnie by utonęło, a na pewno zostałoby poturbowane przez ten rowerek. Aż czasami brak słów na to, co wyprawiają ludzie. Zero wyobraźni - opowiada Krzysztof Jarzyński z tomaszowskiego WOPR-u. Podczas upałów często kupujemy w kioskach materace czy inne gumowe zabawki. Zapominamy, że nie jest to wytrzymały sprzęt i odpływamy nim daleko od brzegu. Wystarczy moment, żeby powietrze zeszło z gumowego materaca, a mało kto ma tyle siły, by wpław wrócić do brzegu. Często też przeceniamy swoje możliwości, wypływamy daleko i nie starcza sił na powrót. Nawet gdy jesteśmy dobrymi pływakami, wypłynięcie na głęboką wodę nie jest najlepszym pomysłem. Może nas złapać skurcz, albo potrącić motorówka. Piłeś - nie pływaj Czas wolny i wysokie temperatury sprzyjają rozluźnieniu. Wybierając się na plażę, zwłaszcza młodzi ludzie, zabierają ze sobą alkohol. - Picie napojów wyskokowych to w ogóle głupi pomysł, a jeżeli jeszcze popijamy je na plaży podczas upału... katujemy swój organizm z dwóch stron - twierdzi Marek Konieczko, dyrektor Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie. Po pierwsze przez alkohol możemy zasłabnąć w wodzie, po drugie po "procentach" nabieramy odwagi, pewności siebie, co może wpływać na nasze nieodpowiedzialne zachowanie. A do tragedii nie trzeba wiele. Czasami nawet upadek w płytkiej wodzie może skończyć się śmiercią. Wiele osób także zapomina, że podczas tak wysokich temperatur łatwo o wstrząs termiczny. Wbieganie do wody, gdy w słońcu jest nawet 40 (i więcej) stopni Celsjusza to wyjątkowo kiepski pomysł. W tym roku nad Zalewem Sulejowskim zginęła już osoba, która po skoku do wody doznała szoku termicznego - jej ciała musieli poszukiwać ratownicy WOPR-u. Odwaga czy głupota? Właśnie alkohol często towarzyszy osobom skaczącym do wody. Niejednokrotnie młodymi ludźmi kieruje brawura, chęć popisania się przed rówieśnikami. Czasami wystarczy odrobina alkoholu i niezdrowa rywalizacja między kolegami, a popis kończy się tragicznie. - Proponuję w ogóle nie skakać do nieznanej wody, a już zwłaszcza na nieznanym akwenie - apeluje dyrektor Konieczko. - Woda ma to do siebie, że przynosi konary drzew, jakieś kamienie, zresztą my sami się przyczyniamy do zaśmiecania zbiorników czy rzek, wrzucając do wody śmieci. Nigdy nie wiemy, co znajduje się na dnie - dodaje dyrektor. Trudno się z tym nie zgodzić. Zwłaszcza patrząc na to, co się działo podczas ostatnich upalnych weekendów. Ludzie na plaży zostawiali śmieci, butelki i puszki po alkoholu, nie wspominając o innych zanieczyszczeniach... O czym więc trzeba pamiętać? - Między innymi o tym, aby nie skakać na głowę ani na nogi, bo skutki mogą być podobne - tłumaczy Marek Konieczko. - Najgorszym skutkiem skoków do wody w nieodpowiednim miejscu jest oczywiście śmierć, ale nie mniej tragiczne jest złamanie kręgosłupa szyjnego w dowolnym miejscu, ponieważ może nastąpić nieodwracalne przerwanie rdzenia kręgowego. Wtedy mamy sytuację, w której człowiek jest całkowicie porażony, nie działają mięśnie szkieletowe, czyli nie możemy się ruszać, ale zdarza się również, że nie działają mięśnie oddechowe i człowiek jest zdany na oddychanie zastępcze - tłumaczył dyrektor szpitala. Skutki mogą być tragiczne - W tym roku do szpitala trafiły już pierwsze ofiary skoków. Wielokrotnie obserwowałem młodych ludzi przywiezionych na pogotowie po takim nieszczęśliwymo skoku, często pod wpływem alkoholu. Jako człowiek i jako lekarz w takich momentach nie bardzo wiem, jak mam się zachować, bo taka osoba patrzy w oczy i wie, że coś się stało, bo nie może się ruszać, ale jeszcze nie dociera do niej, jakie czeka ją życie. To niezapomniany widok dla lekarza i zespołu ratującego - smutno kończy Marek Konieczko. A żeby uszkodzić sobie kręgosłup, wcale nie trzeba skakać z dużej wysokości. Ratownik Krystian Wróbel przypomina, że skoki do wody wykonujemy tylko w miejscach do tego przeznaczonych. Najbezpieczniej jest na krytych pływalniach. Tam panują odpowiednie warunki, jest dobra głębokość i w razie potrzeby możemy szybko otrzymać pomoc. Chociaż nawet na strzeżonej pływalni lepiej spytać się ratownika, czy można oddać skok. Trzeba myśleć Gdy do kogoś nie przemawiają te argumenty i zdecyduje się na skakanie, najważniejsze jest, żeby pamiętał, aby trzymać ręce z przodu. Najgorzej skakać na tzw. "indiańca" z rękami z tyłu tułowia - zaznacza dobitnie ratownik. - Taki skok już raz skończył się tragicznie w Piotrkowie. Nie warto dla chwili adrenaliny czy też popisania się przed znajomymi ryzykować życia. Pamiętajmy, jeżeli chcemy poskakać do wody, należy to zrobić w miejscu do tego przystosowanym. Jednak jeżeli ktoś nie zastosuje się do tych sugestii i będzie chciał skoczyć do wody w miejscu niedozwolonym, powinien najpierw wejść do wody, ochłodzić ciało, sprawdzić dno, czy przypadkiem nie ma tam żadnych kamieni i innych pozostawionych w wodzie rzeczy oraz czy jest odpowiednio głęboko. Apelujemy o rozsądek i rozwagę. Niech jedna błędna decyzja nie wpłynie na całe nasze życie i życie naszych bliskich. Bo często razem z nami do końca życia cierpią nasi bliscy i znajomi, którzy mają wyrzuty sumienia, że nie powstrzymali nas od ryzykownego kroku. Używajmy więc głowy odpowiednio. Do myślenia. Joanna Szczepańska