PiS merytoryczną opozycją, czy merytoryczną koalicją? Na początku obecnej kadencji PiS miało aż siedem głosów w radzie, a przede wszystkim swojego prezydenta. Na jej półmetku może liczyć na troje radnych, a Krzysztof Chojniak od dawna jest zawieszony w prawach członka partii. - Pan Chojniak od początku traktował Prawo i Sprawiedliwość w sposób instrumentalny, jako jedyną możliwość zdobycia władzy - mówił Piotr Grabowski, przewodniczący zarządu PiS w Piotrkowie. - Jasne było, że poparcia PO, z powodu wzajemnych animozji między posłanką Radziszewską a panem Błaszczyńskim - politycznym bliźniakiem Chojniaka, nigdy by nie otrzymał. Zostało mu tylko PiS. To jeden z wielu błędów Marka Jurka - ówczesnego prominentnego działacza partii, który jest człowiekiem szlachetnym, inteligentnym, ale kompletnie brak mu wyczucia politycznego, co zresztą potem potwierdził, odchodząc z PiS-u. "Pan Chojniak" jakoś przeżył te niezbyt miłe dla siebie słowa oraz zawieszenie w prawach członka, w czym pewnie pomogło przejście czwórki pisowskich radnych (Monika Tera, Jadwiga Wójcik, Karol Sima, Mariusz Staszek) do klubu popierającego prezydenta, czyli Prawicy Razem. Stanowisko zarządu PiS w Piotrkowie było twarde i wyjątkowo ostro skierowane przeciwko K. Chojniakowi, ale w Radzie Miasta nie było tego widać: co prawda Piotr Grabowski mówił "TT", że PiS jest tam merytoryczną opozycją, ale radni (Adam Gaik, Beata Dudzińska, Piotr Masiarek) najczęściej głosowali tak, jak koalicja rządząca, czyli Prawica Razem i RIG. A przedstawiciele faktycznej, niewykluczone, że także merytorycznej opozycji bardzo krytycznie wyrażali się o intelektualnym zapleczu koalicji (zwłaszcza Prawicy Razem), rzucając kąśliwe uwagi o tym, jak to radni głosują. - Zależy od tego, czy Marian Błaszczyński (były przewodniczący RM) podniesie rękę - mówili w nieoficjalnych rozmowach. - Jeśli podniesie, to reszta też podnosi, jak na sznurku. Jeśli nie podniesie, to oni wpatrują się w niego jak w ołtarz z niemym pytaniem: dlaczego teraz nie podnosimy? Nadchodzi przełomowy moment Być może krzywdząca to opinia, ale jedno jest pewne: Marian Błaszczyński nie jest już przewodniczącym, a jego miejsce w radzie zajęła Janina Skibicka, przez wielu typowana na nową przewodniczącą. Przez siebie samą być może też, ale jakieś względy (na razie?) na to nie pozwalają. Funkcję przewodniczącego tymczasowo pełni najstarszy radny, Piotr Masiarek. Są plany, aby tak już zostało. - To, czy Marian Błaszczyński był przewodniczącym, czy już nie jest, nie miało i nie ma znaczenia dla naszego głosowania - przekonuje klubowy kolega Masiarka, Adam Gaik. - Przed każdą sesją odbywało się co najmniej jedno spotkanie, na którym uzgadnialiśmy, jak będziemy głosować. Na sali obrad mogło to pozornie wyglądać, że głosujemy tak, jak Prawica Razem, ale można też powiedzieć, że głosowaliśmy odwrotnie, czego przykładem była słynna sesja z 26 września. Radny Gaik uważa, że czas dany przez jego ugrupowanie Krzysztofowi Chojniakowi właśnie mija. - Chcemy zachować się wobec prezydenta lojalnie. Skoro kandydował z listy PiS, to uznaliśmy, że damy mu czas do połowy kadencji. I ten czas niedługo się kończy. Radni Prawicy Razem też mieli szansę na wykazanie się. Uważamy, że nowym przewodniczącym powinien zostać Piotr Masiarek. Adam Gaik podkreśla, że potrzebna jest zmiana w polityce miasta, do której PiS odnosi się teraz bardzo krytycznie. - Wieloletni Plan Inwestycyjny jest zmieniany średnio co sesję, sprawa schroniska jest niezałatwiona, o sprawie nowej spółki wodno-kanalizacyjnej tyle już powiedziano, jest jeszcze kwestia biblioteki? W zależności od tego, czy w Radzie Miasta dojdzie do zmian, zdecydujemy, jak będziemy głosować. Decyzje mają w piotrkowskim PiS zapaść w ciągu kilku najbliższych tygodni. - To będzie przełomowy moment w tej kadencji - uważa Adam Gaik. Na czym ten przełom ma polegać - przekonamy się w listopadzie. PiS ma wyrazistych liderów, ludzi kontrowersyjnych, ale medialnych i powszechnie znanych. Tak jest w wielu miastach, ale nie w Piotrkowie. Mimo to, o lokalnych politykach tej partii piszemy dość regularnie. - PiS jest dla politologa najciekawszą formacją - uważa dr Arkadiusz Adamczyk, politolog Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego Jana Kochanowskiego, filia w Piotrkowie. - W skali Piotrkowa nie ma drugiej partii politycznej, która w tak krótkim okresie była w stanie zanotować równie drastyczny spadek poparcia. Jedyna pociecha dla działaczy to fakt, że deklarujący się przed ostatnimi wyborami jako zwolennicy PiS, odchodząc od Prawa i Sprawiedliwości, nie zasilają raczej elektoratu konkurencyjnych ugrupowań. Ponadto, w ciągu ostatniego roku mogliśmy zaobserwować wewnątrz piotrkowskiego PiS arcyinteresujący proces legalizacji rządów autorytarnych na poziomie struktur lokalnych. Wszystko to dokonywało się pod płaszczem demokratyzacji. W gruncie rzeczy przyniosło utrwalenie pozycji tzw. kliki gorzkowickiej, czyli najbliższego otoczenia doktora Piotra Grabowskiego, który został nowym prezesem zarządu. Wgląd w personalia piotrkowskich władz PiS skłania do tezy, iż przynajmniej czterech pozostałych członków zarządu spełnia jedynie rolę dekoracyjną.