"Korupcja zżera polski futbol" - od kilkunastu dni to zdanie powtarza większość polityków. Zupełnie jakby zjawisko kupowania meczów był czymś absolutnie nowym, jakby dopiero teraz ujrzało światło dzienne, jakby wcześniej nikt o nim nie słyszał, nikt się z korupcją nie spotkał, nikogo do sprzedawania nie namawiano? A to przecież obłuda: meczami piłkarskimi handlowano od kilkudziesięciu lat. Jedynym czynnikiem, wyróżniającym dzisiejszą korupcję od tej sprzed lat, jest jej skala. No i cena za ustawienie meczu. Zatrzymano już ponad 100 osób związanych z rodzimym futbolem (w tym postaci uznawane i kreujące się na uczciwe), o udział w handlowaniu podejrzewa się prawie 30 klubów, media nawołują do zmian w strukturach Polskiego Związku Piłki Nożnej, politycy chcą ugrać przy tej okazji coś dla siebie, a przeciętny kibic piłkarski może tylko bezradnie stać i żałować wydanych pieniędzy na mecze, którymi się emocjonował, a które i tak były ustawione. Związek nie jest w stanie, czyli sędziowska omerta O tym, że kupowano na poziomie pierwszej, drugiej, trzeciej, a nawet czwartej ligi, już wiadomo. Okazuje się jednak, że mecze kupowano już w B klasie, czyli na najniższym szczeblu rozgrywek. Naiwnych od razu rozczarujemy: okręg piotrkowski nie jest odosobnioną wyspą uczciwości na piłkarskiej mapie kraju. Świadczy o tym nie tylko zatrzymanie sędziego Włodzimierza M. Świadczą o tym także opowieści ludzi od lat związanych z naszym futbolem. Stanisław Sipa, wiceprezes Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Piotrkowie prosi, by jego słowa potraktować jako opowieść kibica, człowieka kochającego piłkę nożną, a nie jako działacza. - Nie ma czystej piłki nożnej w całej Polsce, a więc nie ma czystej piłki także w okręgu piotrkowskim - mówi. - Korupcja występuje od lat w wielu dziedzinach, ale w futbolu jej rozmiary są ogromne. Dlaczego? Za źródło zła uważam obserwatorów, którzy na każdym meczu oceniają pracę sędziów. Ci ostatni są tutaj jedynie pionkami, wykonują zaledwie polecenia, które wydają im obserwatorzy. Ci z kolei są chronieni przez działaczy PZPN, wśród których najwięcej jest właśnie byłych sędziów. I koło się zamyka. W tym kole znajduje się także piotrkowski futbol. Futbol, w którym nie odnosimy co prawda oszałamiających sukcesów, ale jednak istniejemy: piotrkowska Concordia występuje w III lidze i gra w niej całkiem nieźle, a mocarstwowe plany związane z Piotrcovią miał niedawno Antoni Ptak. Z planów niewiele wyszło, a samego Ptaka już w Piotrkowie nie ma. - Korupcja w naszym regionie oczywiście istniała od dawna. Jednak OZPN zabrał się za nią już 8 lat temu - uważa S. Sipa. - Nie jest to jednak takie łatwe, jak się wielu może wydawać: sam Związek nie jest w stanie nic zrobić, bo kluby po prostu boją się ujawnić przypadki korupcji! Obawiają się zemsty sędziów, którzy tworzą całą sieć powiązań i wzajemnych zależności. Często było tak, że wiedzieliśmy o propozycji sprzedania meczu, a nawet o samym sprzedaniu, ale za rękę nikogo nie mogliśmy złapać. Dlaczego? Bo nie było chętnych, żeby zeznawać przed stosowną komisją! Panowała zmowa milczenia. Mimo tej swoistej omerty, wielu sędziów zostało zmuszonych do zakończenia współpracy z OZPN w Piotrkowie. - Podjęliśmy działania, w wyniku których sędziowie podejrzewani przez nas o udział w handlu meczami sami odeszli - mówi Stanisław Sipa. - Gdyby nie milczenie przedstawicieli klubów, być może już dawno oczyścilibyśmy to środowisko z nieuczciwych arbitrów. A było ich sporo. Stanisław Sipa twierdzi, że w ten sposób pożegnano się z prawie siedemdziesięcioma arbitrami. Kaszanka, wino, marchewka, czyli ile płacono za mecz Ceny za mecz też kształtowały się różnie i zależały od klasy rozgrywkowej, w jakiej występuje dana drużyna, od stawki meczu, a czasem nawet od? pory roku. - "Marchewka jest droższa na wiosnę" - mawiał przed rozpoczęciem rundy wiosennej jeden z piotrkowskich "sprawiedliwych" i brał więcej za mecz - wspomina Sipa. - Ile? Różnie, zależy gdzie sędziował. Ceny wahały się od 100 do 1.5 tys. zł. Drugi sędzia z Piotrkowi, za przychylne sędziowanie, miał zagwarantowane bezpłatne naprawy samochodu w jednym z warsztatów. Kolejny gustował w wędlinach produkowanych przez jednego ze sponsorów, przy czym największym jego uznaniem cieszyła się kaszanka, a jeszcze inny został degustatorem wina wytwarzanego przez firmę sponsorującą klub, od którego brał pieniądze. Mimo tylu podejrzeń, plotek, pogłosek, a może także poszlak, udało się złapać tylko jednego sędziego z naszego regionu. I to nie za sprawą OZPN (patrz: ramka). - Bardzo na niego liczyliśmy, miał szanse nawet, aby zostać arbitrem międzynarodowym. Jego aresztowanie było także dla nas sporym ciosem - ubolewa S. Sipa. - Rozmawiałem z nim już po opuszczeniu aresztu - zapewniał mnie, że jest niewinny i że oczyści się z zarzutów. Czy aresztowanie najlepszego sędziego w regionie kończy sprawę korupcji w okręgu piotrkowskim? Na to trudne pytanie Stanisław Sipa nie jest w stanie odpowiedzieć. I nie odpowiada. Podkreśla jednak, że cały czas OZPN będzie robił wszystko, aby oczyścić środowisko z ludzi nieuczciwych. Nie wiem, nie znam, nie orientuję się, czyli skromne umiejętności arbitrów Inne trudne pytanie: czy spotkał się pan z jakimkolwiek przypadkiem korupcji w meczach piłkarskich rozgrywanych w naszym regionie? - zadaliśmy prezesowi Concordii Piotrków. - Nie chcę się wypowiadać na ten temat - mówi Dariusz Dzwonnik. - Cała ta afera korupcyjna to bardzo wstydliwa sprawa dla całego środowiska sędziowskiego i całej polskiej piłki. Naciskany dopowiada: - Podejrzane mecze? Nie wiem, u nas w regionie sędziowie popełniają błędy, ale one wynikają z ich skromnych umiejętności. Tyle mam do powiedzenia na ten temat. Pięć niezapomnianych meczów, czyli TOP 5 okręgu piotrkowskiego Za to dużo więcej opowiada były piłkarz jednego z klubów okręgu piotrkowskiego. Nie chce jednak ujawnić swojego imienia, woli pozostać rozmówcą anonimowym, bo - jak twierdzi - jeszcze nie wszyscy, którzy powinni siedzieć, rzeczywiście siedzą bądź mają postawione zarzuty. - Za rękę nikt nigdy nikogo u nas nie złapał, ale byłem świadkiem wielu meczów, które śmiało można by uznać za co najmniej dziwne - mówi nasz informator, nazwijmy go, pan Witek. Na podstawie jego opowieści stworzyliśmy TOP 5 najdziwniejszych spotkań piłkarskich, jakie zostały rozegrane w naszym regionie w ostatnich latach. Zaznaczamy: to ranking w pełni subiektywny! Zjazd konsumpcyjny, czyli zjeść, popić i? Część dziennikarzy i polityków wiele obiecywała sobie po niedzielnym zjeździe PZPN. Inni mieli jednak wątpliwości. Jan Tomaszewski, którego trudno uznać za zwolennika pezetpeenowskich działaczy, na dwa dni przed zjazdem w rozmowie z dziennikarzami Radia Strefa FM mówił m.in.: - Nie wierzę w zmiany, których część ludzi oczekuje. To będzie zjazd konsumpcyjny: posiedzą, pojedzą, popiją, pogadają i wrócą do domów. Sam Tomaszewski, jak napisała poniedziałkowa "GW", na niedzielnym zjeździe posiedział niecałe dwie godziny, po czym wyszedł na przerwę i już nie wrócił. Być może był to jakiś rodzaj protestu przeciwko temu, że jedyną istotną rzeczą, jaką na zjeździe uchwalono było? uchwalenie następnego zjazdu. Autor: MCtka