- Przyczyn należy upatrywać w konkurencji ze strony bogatych - Manufaktury i Galerii Łódzkiej - mówi Adamiak. - Kiedy powstawały, skutki były przewidywalne. Nie można udawać, że centra nie istnieją. Trzeba znaleźć coś, co je zwiąże z tą ulicą, pamiętając o jej unikalnym charakterze. Pomysłem Adamiaka na ratowanie kupiectwa i "Pietryny" może być postawienie na inność. Gniazda branżowe - Czas wejść na wyższy stopień wyrafinowania handlowej oferty tej ulicy. W pierwszej chwili kupcy z Piotrkowskiej uznają mój pomysł za kontrowersyjny, ale ma on uzasadnienie, bo takie rozwiązania są innych miastach - kontynuuje Adamiak. - To skupienie określonej branży w jednym miejscu. Wiadomo, że chcąc kupić złotą biżuterię w Nowym Jorku, należy udać się na 42. ulicę. Tworzenie na poszczególnych odcinkach Piotrkowskiej i jej przecznicach "gniazd branżowych", polegałoby na skupieniu w jednym miejscu np. księgarni, z których każda specjalizowałaby się w innym rodzaju literatury. Zamianę kupieckich lokali ułatwiłaby obniżka czynszów dla tych, którzy przeniosą sklepy w nowe miejsca. Innym sposobem miałoby być zlikwidowanie ogródków z piwem. Ich bywalcy odstraszają klientów z grubszym portfelem od ekskluzywnych restauracji. Pełnomocnik myśli o wsparciu clubbingu lub organizowaniu imprez o charakterze masowym np. świętowania urodzin znanych mieszkańców, np. Tuwima czy Rubinsteina lub targów księgarskich, gdzie książki sprzedawano by ze straganu ciągnącego się wzdłuż Piotrkowskiej. Kupcy mówią nie Marek Sawicki, właściciel sklepu z odzieżą streat wear w Saspolu przy Piotrkowskiej, pomysł organizowana imprez określa jako nieprzemyślany. - Podczas święta Piotrkowskiej estrada skutecznie zasłaniała wejście do Saspolu. Jarmark wojewódzki natomiast zaszkodził wszystkim kupcom. Nie przyciągnął ludzi z pieniędzmi, a odebrał klientów. Stragany ustawiono frontem do jezdni kanalizując w ten sposób ruch pieszy środkiem ulicy, a nie chodnikami. W połowie kwietnia zarobiłem już na wszystkie koszty, lecz wrzesień i październik przyniosły straty. Skupienie sklepów branżowych to mrzonki. Większość kamienic na Pietrynie ma prywatnych właścicieli. Jak miasto ich nakłoni do obniżenia czynszów ewentualnym nowym najemcom? Gdyby były to budynki komunalne, można by np. ogłosić przetarg na wynajem sklepów w poszczególnych "gniazdach branżowych" - mówi Sawicki, który handluje odzieżą od 13. lat. Jego zdaniem należy się nastawić na klientów z pobliskich miast. - Postawmy na ludzi z regionu łódzkiego. W weekendy zawsze, mamy klientów z Sieradza, Zduńskiej Woli czy Piotrkowa. Tam trzeba umieścić reklamy "Pietryny" oraz na trasach wylotowych - kończy Sawicki. Piotrkowska kaputt Tak kwituje odpływ klientów Steffen von Danelewsky, Bawarczyk prowadzący Pub Bavaria w podwórku przy Piotrkowskiej. Jest optymistą, choć myślał, że szybciej rozkręci interes. Jak większość najemców lokali podejmuje działania promocyjne we własnym zakresie. - Steffenowi czasem puszczą nerwy. Zainwestował w plakaty i ulotki, czynsz jest wysoki, dochodzą pozostałe koszty, a póki co nie zarabiamy. Kiedyś na Pietrynie spotykało się wszystkich, dziś likwidują się sklepy i restauracje. Stawiane często pomniki nie przyciągną klientów - podziela opinię szefa Aneta Rzepka, barmanka. Radosław Wojciechowski Zobacz również: Najdroższa ulica w Polsce To najdroższa ulica w Katowicach