W miniony poniedziałek odbyło się spotkanie zarządu PI i przedstawicieli związków zawodowych. Wynik rozmów nie okazał się jednak zbyt optymistyczny. - Mam niestety bardzo złe wiadomości - mówi Czesław Skulski, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność". - Ustaleń jeszcze nie ma. W każdym razie jeszcze 30 grudnia 2008 roku prezes zarządu Pioma Industry "błysnął" nagle i dał informację o zwolnieniach grupowych, chociaż wcześniej główny akcjonariusz zapowiadał, że takich zwolnień nie będzie. Oczywiście, jak zwykle, skłamali. Wczoraj (w poniedziałek - przyp. red.) pan prezes powiedział, że na 520 osób zatrudnionych 300 szykuje się do zwolnienia. To są więc niewyobrażalne wielkości. To są ludzie bez skrupułów. Nie mogliśmy się dogadać. Zarząd firmy "puścił" wiadomość o zwolnieniach jeszcze w 2008 roku, kiedy to - tuż przed sylwestrem - zawiadomił piotrkowski Urząd Pracy o planach związanych z grupowymi zwolnieniami. Dlaczego do zwolnienia jest aż kilkaset osób? Jak tłumaczy zarząd, zawinił światowy kryzys. - Pogłębiający się kryzys finansowy i spowolnienie gospodarcze na świecie przyczyniły się do obniżenia popytu na wielkogabarytowe konstrukcje stalowe, a tym samym na istotne ograniczenie ilości zamówień. Strategicznym celem zarządu Pioma Industry jest dostosowanie przedsiębiorstwa do współczesnych wyzwań rynkowych oraz dopasowanie profilu produkcji do aktualnych potrzeb klientów. Warunkiem powodzenia tych zamierzeń jest przeprowadzenie działań restrukturyzacyjnych, których celem jest miedzy innymi dostosowanie poziomu zatrudnienia do zmniejszonego wolumenu produkcji. Obecnie trwają przewidziane prawem czynności negocjacyjne związane ze zwolnieniami grupowymi. Zarząd Pioma Industry zamierza dokonać zwolnień grupowych jednocześnie w stosunku do wszystkich wytypowanych pracowników. Ponadto przewiduje, że objęte nimi zostaną wszystkie grupy zawodowe i działy firmy. Osoby wytypowane do zwolnienia wybrane zostaną na podstawie analizy wydajności pracy oraz ich kwalifikacji i umiejętności - czytamy we fragmencie oświadczenia zarządu Pioma Industry podpisanym przez Wojciecha Wronę, prezesa tegoż zarządu. Wbrew opiniom, zarząd spółki - według przewodniczącego Skulskiego - nie dąży do upadłości spółki, a chodzi jedynie o oszczędności. Według szefa związkowców zarząd wyznaje filozofię, według której jeden pracownik powinien pracować za trzech. - Wielkość zwolnień nie jest jeszcze przesądzona. Prezes wyszedł z liczbą 300 osób. Na mój wniosek, żeby takich zwolnień nie było, absolutnie nie chciał się zgodzić. Myślę, że jeśli chodzi o liczbę, to będą targi, bo wątpię, żeby zupełnie odstąpili od zwolnień. 300 osób to górna granica, ale według mnie może to zachwiać działalnością firmy. Szef związków zawodowych zażądał od prezesa Piomy Industry szczegółowych danych dotyczących działalności spółki, które - według Skulskiego - mogą obalić tezę zarządu o powodach zwolnień. - Ja zażądałem informacji na piśmie dotyczącej przychodów za 5 miesięcy minionego roku, zysku netto za 2008 rok, kosztów zwolnień grupowych (które zostaną pokryte z funduszu wynagrodzeń załogi, tych kosztów nie ponosi pracodawca), obłożenia robotą na pierwszy kwartał 2008 roku, oraz tego, ile roboty załatwił pan prezes Wrona (bo obawiam się, że nic nie załatwił). Informacje te mają być dostarczone w czwartek. Argumentują swoją decyzję kryzysem, który teraz się pojawia, a który trochę jest nadmuchiwany. Faktycznie teraz z robotą jest kiepsko, ale przeważnie na początku roku tak jest. Ile osób straci pracę? Ostateczne ustalenia mają zapaść podczas dzisiejszego, kolejnego spotkania zarządu z przedstawicielami związków. W każdym razie do podjęcia decyzji o zwolnieniach grupowych zarząd nie potrzebuje zgody związkowców. Sam może opracować regulamin zwolnień. Pracownicy przeznaczeni do zwolnienia mają zostać wybrani na podstawie analizy ich przydatność dla pracodawcy, a także oceny jakości i wydajności pracy oraz kwalifikacji i umiejętności. - W czwartek o 10:00 są kolejne rozmowy. Trudno teraz sądzić, jakie będą propozycje zarządu po przedstawieniu tych danych, których ja zażądałem. Te dane, które ja znam nieoficjalnie, są w miarę dobre, bo nie ma absolutnie straty na działalności. Oni mają taką filozofię: mało ludzi, a dużo roboty. Po prostu chcą zaoszczędzić - twierdzi Skulski. Przypomnijmy, że pierwszą falę zwolnień Pioma przeszła latem, kiedy to pracę straciło 130 pracowników. Utratą pracy może być zagrożona każda grupa zawodowa. Jak informuje dyrektor piotrkowskiego Urzędu Pracy Henryka Gawrońska, byli pracownicy Piomy "nie zalegają" w rejestrach urzędu. - Są to pojedyncze przypadki. Część z byłych pracowników z pewnością jest na zwolnieniach lekarskich, część znalazła nową pracę. Oczywiście obawiam się o nową falę zwolnień. A. Stańczyk