W poniedziałek siostry mają na cały dzień odejść od łóżek pacjentów. Kolejne rozmowy - we wtorek. Pielęgniarki domagają się podwyżek płac. Jak podkreślają, są zdeterminowane, bo ich pensje są bardzo niskie - od 1850 do 2020 zł brutto. Nie zgadzają się na zaproponowane przez dyrekcję podwyżki o średnio 200 zł; chcą dodatkowych 600 zł, choć - jak zapewniają - są gotowe na ustępstwa. - Dzisiejsze rozmowy były zaporowe i nie pozwolono nam wypowiedzieć się na jakie ustępstwa możemy iść. W pierwszym półroczu, z propozycji dyrekcji wychodzi średnio 200 złotych podwyżki. My na to się nie zgadzamy. W poniedziałek jest całodzienny strajk pielęgniarek, w którym wezmą udział także te koleżanki, które mają tego dnia wolne. Kolejne rozmowy z dyrekcją zaplanowano na wtorek - powiedziała szefowa protestujących pielęgniarek, Alicja Miszkiewicz. Zastępca dyrektora szpitala ds. ekonomicznych Ewa Smulewicz powiedziała, że dyrekcja proponuje pielęgniarkom z najniższym stażem podwyżki zasadniczej pensji średnio o 380 złotych, a siostrom z dłuższym stażem od 600 do prawie 800 złotych brutto. Podwyżki miałyby dostać w dwóch ratach od stycznia i od lipca tego roku. Według niej, w ten sposób płace zasadnicze pielęgniarek wzrosnąć miałyby od 21 do 39 proc. - Na więcej szpital obecnie nie stać, na takiej samej zasadzie podwyżki otrzymali także lekarze. Dlatego już drugi tydzień rozmawiamy i niestety nie jesteśmy w stanie nic więcej zapłacić. Uważamy, że nasze pensje są jednymi z większych w województwie łódzkim - powiedział Smulewicz. W czasie poniedziałkowego strajku w ICZMP chorymi mają się opiekować pielęgniarki oddziałowe, lekarze i ordynatorzy. Strajk ostrzegawczy przeprowadziły w piątek pielęgniarki z Centralnego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego przy ul. Czechosłowackiej w Łodzi. Na dwie godziny ok. 80 pielęgniarek odeszło od łóżek pacjentów; w jednej z sal spotkały się z przedstawicielami dyrekcji placówki. Dyrekcja zaproponowała im 370 zł podwyżki brutto, co - zdaniem pielęgniarek - spowoduje, że "do ręki" dostaną ok. 200 zł. "My się na tę kwotę nie zgadzamy. Jest ona dla nas kompromitująco niska, jak na taki kliniczny szpital, z taką renomą" - powiedziała Urszula Orzechowska z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Pielęgniarki chcą, aby ich pensja zasadnicza do końca przyszłego roku wzrosła do 4 tys. zł. Według Orzechowskiej, pielęgniarki zaproponowały dyrekcji swojego mediatora, który ma pomóc w osiągnięciu porozumienia. Jeżeli mediacje nie przyniosą efektu, nie wykluczają kolejnych protestów.