Dziś do rozszerzającego się strajku lekarzy dołączyło Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach - wykonywane są tylko zabiegi ratujące życie. Ale protest nie znajduje zrozumienia u pacjentów. Rodzice chorych dzieci skarżą się dyrektorowi placówki. Na sporze lekarzy z rządem o płace najbardziej cierpią mali pacjenci. Dziś do bezterminowego strajku przystąpiło Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach. W całym kraju są tylko trzy takie placówki. A jedna z nich - łódzki Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki - już prowadzi protest pracując tak jak w dni świąteczne. W katowickim szpitalu leczą się dzieci z całej Polski. Teraz hospitalizowanych jest tam ponad 400 małych pacjentów. Prawie 300 dzieci badano każdego dnia w izbie przyjęć i 27 specjalistycznych poradniach należących do CZDiM. Na przyjęcie do niektórych poradni trzeba czekać miesiącami. Teraz przychodnie zostaną zamknięte, wykonywane będą tylko zabiegi ratujące życie. Nic więc dziwnego, że do dyrektora katowickiej kliniki przychodzą rodzice, których dzieci nie zostały przyjęte przez strajkujących lekarzy. Nie wiedzą bowiem ani gdzie pójść, ani co zrobić. Brakuje jakichkolwiek informacji, porad. Jedyne, na co mogą liczyć, to odpowiedź: "czekać". Dodajmy, że małych pacjentów nie odsyła się do innych przychodni; wielu z nich leczy się w CZDiM od urodzenia. Tutejsi lekarze najlepiej znają ich historię choroby. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Marcina Buczka: - Jeśli strajk się przeciągnie, Narodowy Fundusz Zdrowia nie wypłaci szpitalowi pieniędzy za zakontraktowane usługi. Może więc nawet zabraknąć pieniędzy na lekarstwa - ostrzega dyrektorka Centrum Renata Póda. Rząd nie ma pomysłu na poprawę sytuacji służby zdrowia, szuka za to pomysłów na zdyscyplinowanie lekarzy. Kilka miesięcy temu wcieleniem do wojska straszył ich szef MSWiA Ludwik Dorn. Teraz resort zdrowia chce ograniczyć prawo lekarzy do strajków - proponuje dodanie artykułu do ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Zdaniem prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej Konstantego Radziwiłła to przykład tworzenia złego prawa. Teraz, zgodnie z ustawą sprzed 15 lat lekarze nie należą do kategorii pracowników, którzy mają ograniczone prawo do strajku. Nowy zapis mógłby umożliwić ministrowi zdrowia zmuszenie pracowników szpitala do pracy, jeśli zagrożony byłby dostęp pacjentów do określonych świadczeń medycznych opłacanych ze środków publicznych.