W popełnionym przestępstwie brali udział także właściciel piotrkowskiej apteki, sprzedawca i 30-letni mężczyzna podejrzewany o zorganizowanie całego procederu. Straty na szkodę NFZ oszacowano wstępnie na ponad 470 tys. złotych. Prokurator Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim dziewiątego października br. przedstawił zarzuty czterem osobom podejrzewanym o związek z wyłudzeniem na szkodę NFZ a zatrzymanym przez policjantów z Zespołu Walki z Korupcją i Funkcjonariuszy z Sekcji do Walki z Przestępczością Gospodarczą KMP w Piotrkowie Trybunalskim. W proceder zaangażowany był 41-letni lekarz, 40-letni właściciel apteki, 30-letni sprzedawca oraz inny 30-latek, którego policja podejrzewa o zorganizowanie przestępczego procederu. Lekarzowi prowadzącemu prywatny gabinet zarzuca się przyjęcie łącznie kilkudziesięciu tysięcy łapówki w zamian za wystawienie ponad 1000 recept na leki hormonalne (czyli popularne "sterydy") refundowane w 70 proc. przez NFZ na nazwiska fikcyjnych pacjentów, których dane dostarczył mu 30-latek. To on właśnie wykupywał leki zawierające sterydy w "zaprzyjaźnionej" aptece a następnie odsprzedawał je. Straty na szkodę NFZ oszacowano wstępnie na ponad 470 tys. złotych. Lekarzowi przedstawiono zarzuty przyjęcia łapówki w związku z pełnieniem funkcji publicznej, wyłudzenia na szkodę NFZ oraz poświadczenia nieprawdy w receptach w celu uzyskania korzyści majątkowych. Grozi mu za to 10 lat pozbawienia wolności. 30-letniemu mężczyźnie, organizatorowi całego procederu, zarzucono wręczenie łapówki lekarzowi, za co grozi mu 10 lat pozbawienia wolności. Z kolei za wyłudzenie korzyści majątkowych z NFZ oraz naruszenie prawa farmaceutycznego właścicielowi apteki grozi 8 lat więzienia. Tyle samo dostanie sprzedawca w aptece, któremu postawiono takie same zarzuty jak jego pracodawcy. Wobec trzech podejrzanych prokuratura wystąpiła z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie, natomiast wobec sprzedawcy zastosowano dozór policyjny i poręczenie majątkowe. Jak informuje Beata Aszkielaniec z Narodowego Funduszu Zdrowia, sprawę wykryto na początku września. W tym celu fundusz powołał eksperta, który zauważył pewne nieprawidłowości. Okazało się, że leki były wykorzystywane nieprawidłowo. Pacjenci, na których nazwiska wypisywane były recepty nie cierpieli z powodu chorób, na które wypisywane były dane medykamenty. Od razu skierowano sprawę do prokuratury. NFZ jest na etapie odzyskiwanie straconych pieniędzy. Okazuje się, że zjawisko wypisywania recept na nazwiska innych pacjentów jest powszechne w Piotrkowie. Farmaceuci wyjaśniają jak lekarze bez trudu wykorzystują nazwiska pacjentów. Te "pomyłki" nie zostają zazwyczaj wyjaśnione, jeśli farmaceuta dokładnie tego nie zbada. Zazwyczaj takie sytuacje zostają ujawnione jeśli sprzedawca wyda pomyłkowo lek pacjentowi i szybko interweniuje. - Bywają sytuacje kiedy lekarz wypisze receptę na kogoś innego - mówi jeden z piotrkowskich farmaceutów. - Wyjmie pierwsza lepszą kartę, wypisze na nazwisko tego pacjenta receptę a dana osoba nic o tym nie wie. Znam zdarzenie, kiedy praktykantka w aptece metkowała lek robiony. Jak sprzedaje się taki lek, to farmaceuta musi sprawdzić zgodność numerków umieszczonych na leku i recepcie. Poza tym sprawdza się nazwisko pacjenta. Praktykantki robiąc dwa leki ometkowały go odwrotnie. Ja, sprzedając, sprawdziłam nazwisko z recepty i numer. Wszystko było w porządku. Po chwili zobaczyłam, że na recepcie była informacja, że została przepisana maść a ja podałam płyn. Natychmiast zareagowałam. Pojechałam do pacjentki. Wtedy wszystko wyszło na jaw. Okazało się, że dziecko pacjentki dla którego ponoć przepisany był lek, jest chore na raka i leży w agonii. Matka dziecka spytała jakim prawem lekarz wypisuje recepty na jej umierające dziecko? Zadzwoniłam do lekarza, który to zrobił. Okazało się, że skorzystała z pierwszej, lepszej karty pacjenta, by wypisać lek koleżance... Nie wolno robić takich rzeczy - kończy swoją opowieść farmaceuta. Okazuje się, że na wypisywaniu leków hormonalnych jakimi są sterydy można nieźle zarobić. Świadczą o tym straty, jakie w przypadku nieuczciwego lekarza poniósł NFZ. Lekarzowi i osobom z nim współpracującym, (którym postawiono zarzuty), jednak to się nie opłaciło. Ewa Tarnowska