Łódzki Ośrodek byłby drugim w Polsce - po Uniwersytecie Medycznym w Gdańsku - który bezpłatnie oferowałby tę procedurę. Szpital rozpoczyna starania o utworzenie dla lipofillingu odrębnej procedury finansowanej w ramach kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia - poinformowała rzeczniczka prasowa szpitala Adriana Sikora. Pieniądze dla szpitala na zakup sprzętu do lipofillingu pomaga zdobyć Krajowa Izba Mody, która od lat wspiera inicjatywy na rzecz zdrowia kobiet. W niedzielę w hotelu andel's w łódzkiej Manufakturze Izba organizuje pokaz mody połączony z aukcją biżuterii, z której dochód będzie przeznaczony na zakup zestawu do lipofillingu dla łódzkiej placówki. Zabiegi lipofillingu stosowane są od kilku lat w ośrodkach referencyjnych chirurgii raka piersi w Europie, m.in. w Europejskim Instytucie Onkologii w Mediolanie czy Klinice Chirurgii Piersi we Florencji. - Doświadczenia tych instytucji wskazują, że tłuszcz własny pacjentki jest bezpiecznym, łatwo dostępnym, biokompatybilnym, tanim materiałem wypełniającym ubytki tkankowe po operacjach onkologicznych - wyjaśniła Sikora. Lipofilling wymaga użycia specjalistycznego sprzętu do odsysania i wszczepiania tłuszczu. Zdaniem specjalistów zestaw sprzętu do tego zabiegu umożliwia jak najmniej traumatyczne pobieranie tłuszczu z zachowaniem ukrwienia komórek tłuszczowych. Wpływa to znacząco na zachowanie żywotności przeszczepionych komórek tłuszczowych w operowanej piersi. Lipofilling oferuje już coraz więcej prywatnych klinik chirurgii plastycznej, również w Polsce. Jest to jednak zabieg bardzo drogi; jego koszt to ok. 25-30 tys. zł. Według rzeczniczki szpitala pacjentki Regionalnego Ośrodka Onkologicznego w Łodzi mogłyby korzystać z tej metody rekonstrukcji za darmo, w ramach ubezpieczenia w NFZ. - Oczywiście pod warunkiem, że powodem kwalifikacji do zabiegu będzie zniekształcenie piersi spowodowane zabiegiem onkologicznym - zaznaczyła Sikora. Chirurdzy-onkolodzy z "Kopernika" od ponad roku wykonują rekonstrukcje piersi u pacjentek po zabiegach onkologicznych finansowane przez NFZ w ramach odrębnej procedury. Obecnie mają jednak do dyspozycji tylko metodę wszczepiania implantów, tzw. expanderów. Zdaniem lekarzy lipofilling byłby uzupełnieniem oferty dla kobiet po mastektomii, ponieważ niewielki ubytek zniekształcający pierś nie kwalifikuje się do wszczepienia implantu, a jednak wymaga korekty plastycznej. Sikora podkreśliła, że lekarze chcą także uświadomić pacjentkom, że rak piersi nie jest chorobą, która musi pozbawiać urody. - Mylne przekonanie wielu kobiet o tym, że leczenie raka piersi wiąże się nieodwołalnie z oszpeceniem, jest jednym z powodów powstrzymywania się przed wizytą u lekarza. Obalenie tego mitu jest istotnym zadaniem zarówno ze względu na jakość terapii, jak i z punktu widzenia profilaktyki raka piersi - podkreśliła rzeczniczka szpitala.