Pod koniec listopada pielęgniarki weszły w spór zbiorowy z dyrekcją. Domagają się podwyżek płac do poziomu średniej krajowej, wypłacenia trzynastki za ubiegły rok oraz wyrównania wynagrodzeń o wskaźnik inflacji. Teraz zarabiają średnio po 600, 700 złotych. - Pracuję w zawodzie i w tym szpitalu od 23 lat. W tej chwili dostaję na rękę 800 złotych. Czy to sprawiedliwe? - pyta Maria Dacz, szefowa związku pielęgniarek i położnych w opoczyńskim szpitalu.- Nie chodzi nam tylko o podwyżki. Chcemy też zapewnienia, że nie stracimy pracy podczas reorganizacji lecznictwa w naszym mieście - dodaje Dacz. Dyrektor natomiast podtrzymuje swoje zdanie, że szpital jest zadłużony i w jego kasie nie ma pieniędzy na podwyżki. Na jutro na godzinę 10. siostry zapowiadają pikietę przed gabinetem szefa. W województwie łódzkim strajkują jeszcze siostry ze szpitala pediatrycznego z ul Spornej w Łodzi. Od 10 dni prowadzą strajk okupacyjny placówki. Dziś po południu mają zostać wznowione negocjacje z dyrekcją, dotyczące podwyżek płac. Od wyniku tych rozmów zależą dalsze losy tego protestu. A pielęgniarki, choć zmęczone, zapowiadają, że będą protestować do skutku.