Oliwia od urodzenia cierpi, bo pęcherzyca to niezwykle rzadka choroba genetyczna skóry, na którą choruje zaledwie 100 osób w Polsce, w tym trzy w województwie łódzkim. Nawet lekki uścisk, dotyk lub otarcie mogą spowodować na skórze dziewczynki powstawanie pęcherzów, które długo i bardzo boleśnie się goją. Maluszka trzeba często kąpać w specjalnych ziołach leczniczych, delikatnie smarować odpowiednimi maściami i bardzo często zmieniać opatrunki. Rodzice dziecka nie są w stanie zapewnić dziewczynce specjalistycznej opieki. Dlatego maleństwo od urodzenia przebywa w jednym z łódzkich szpitali. Nie można go jednak adoptować, bo dziewczynka ma nieuregulowaną sytuację prawną. Podpowiedziały oczy O Oliwce zrobiło się głośno, gdy o jej sytuacji poinformowała telewizja, bo szpital to ostatnie miejsce, w którym powinna się znajdować. Najlepszym rozwiązaniem jest znalezienie troskliwej i kochającej rodziny zastępczej. Na razie opiekę nad maleństwem oprócz pielęgniarek sprawują wolontariusze oraz pracownicy fundacji Gajusz i Hospicjum Domowego dla Dzieci Ziemi Łódzkiej. - Poszłam do szpitala w sprawach służbowych i właśnie tam po raz pierwszy się spotkałyśmy - mówi Amira Odeh, która postanowiła zostać rodziną zastępczą dla Oliwii. - Gdy tylko spojrzałyśmy sobie w oczy, wiedziałam, że muszę i bardzo chcę zaopiekować się maleństwem. Oliwka urodziła się pierwszego sierpnia, co ciekawe, właśnie tego dnia Amira Odeh rozpoczęła pracę w hospicjum. Wcześniej była dziennikarką, pracowała także w Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi. - Gdyby nie nowa praca, pewnie nigdy byśmy się nie spotkały. Od kiedy w moim życiu pojawiła się Oliwka, wszystko się zmieniło. Małe sprawy przestały być istotne. Po pracy idę do szpitala i siedzę z maleństwem niemal do północy. Ona już mnie poznaje, szuka oczkami i ślicznie się uśmiecha. Dużo płacze, ale to nie może dziwić, bo bardzo cierpi. Kiedy załatwię wszystkie niezbędne formalności, zabiorę ją do siebie. Mam nadzieję, że będzie jej ze mną dobrze - cieszy się Amira. Jak twierdzą lekarze, Oliwia ma szansę na normalne życie, bo nie choruje na tę najbardziej skrajną odmianę pęcherzycy. Być mamą Oliwka nie jest pierwszym dzieckiem, które od Amiry i jej rodziny otrzymało pomoc. Ponad 10 lat temu sąd wydał postanowienie, dzięki któremu jej dom mogło odwiedzać rodzeństwo z domu dziecka. Mateusz i Żaneta przychodzili w weekendy, później spędzali z Amirą święta, ferie i wakacje. Przez ten czas bardzo się zżyli i do dziś mają dobry kontakt, choć dzieci są już dorosłe, bo mają 18 i19 lat. - Teraz muszę nauczyć się być mamą. Z każdym dzidziusiem trzeba obchodzić się delikatnie, ale w tym przypadku należy być superostrożnym. Chcę, żeby Oliwka została ze mną jak najdłużej, postaram się ją wychować na dobrego człowieka. Rozmawiałam z jej rodzicami i oni wiedzą, że jej będzie u mnie dobrze - zapewnia Amira Odeh. Dariusz Gabryelski dariusz.gabryelski@echomiasta.pl