Jak poinformował rzecznik policji w Łodzi podinsp. Mirosław Micor, 61-letni łodzianin zmarł w nocy na schodach wejściowych domu, w którym mieszkał. Jego 35-letni syn powiadomił policję i pogotowie. Według policji lekarz pogotowia ratunkowego nie był w stanie wykluczyć, że do śmierci przyczyniły się osoby trzecie. Policjanci dokonali oględzin, zabezpieczyli ślady i wrócili do komisariatu. Po nich na miejscu pojawiła ekipa największej łódzkiej firmy pogrzebowej, aby zabrać zwłoki. Kilku minut później na policję zadzwonił syn zmarłego, twierdząc, że zniknął portfel ojca. W tym samym czasie do komisariatu przyjechali pracownicy firmy pogrzebowej, żeby dopełnić formalności. - Policjanci przeszukali obu mężczyzn. Nie znaleźli przy nich niczego, co mogłoby wskazywać, że zabrali portfel. Postanowiono przeszukać ich samochód. Za siedzeniami policjanci znaleźli skradziony portfel, w którym były dokumenty, karty płatnicze i niewiele ponad 20 zł - wyjaśnił Micor. Obaj mężczyźni w wieku 25 i 54 lat zostali zatrzymani i trafili do policyjnego aresztu. Jeden z nich jest mieszkańcem Zgierza, drugi - okolic Strykowa. W środę mają zostać przesłuchani i prawdopodobnie usłyszą zarzuty kradzieży. Grozi za to kara do 5 lat pozbawienia wolności.