Oznacza to, że mężczyzna będzie mógł ponieść odpowiedzialność karną i może być prowadzone postępowanie z jego udziałem. Januszowi T. grozi dożywocie. Obserwacja sądowo-psychiatryczna podejrzanego była konieczna, bowiem biegli uznali, że w oparciu o jednorazowe badanie nie są w stanie ustalić, czy mężczyzna był poczytalny w chwili zbrodni. - Po obserwacji biegli opracowali opinię, z której wynika, że w czasie dokonywania zarzucanych mu czynów Janusz T. był poczytalny i może uczestniczyć w czynnościach procesowych - powiedział w piątek rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Do tragedii doszło w mieszkaniu Tragedia rozegrała się w grudniu ub. roku w mieszkaniu w bloku przy ul. Szpitalnej, które od trzech miesięcy wynajmowała czteroosobowa rodzina. Policjantów zaalarmował znajomy rodziny, który dostał od swojego kolegi niepokojące sms-y; ich treść wskazywała, że mógł on zrobić krzywdę swoim dzieciom. W mieszkaniu - w dużym pokoju - znaleziono ciała dwójki dzieci: 4,5-letniej dziewczynki i 7-letniego chłopca. Oględziny i sekcja zwłok wykazały, że przyczyną ich śmierci było uduszenie. 31-letniej matki, która jest policjantką, nie było w chwili tragedii w domu. W mieszkaniu zatrzymano 43-letniego ojca dzieci Janusza T., byłego policjanta. Był pijany, miał dwa promile alkoholu w organizmie. Z jego wyjaśnień wynika, że w przeddzień zbrodni podjął decyzję, że zabije swoje dzieci; zamierzał także popełnić samobójstwo. Najpierw udusił syna, potem zamordował córkę Zabójstw dokonywał systematycznie. Najpierw odebrał ze szkoły 7-letniego syna, zaprowadził go do domu i tam udusił. Później odebrał córkę z przedszkola i ją również zamordował w mieszkaniu. Zrezygnował z próby samobójczej. Z relacji podejrzanego wynika, że chciał w ten sposób zemścić się na żonie, ponieważ był przekonany, że zamierza go opuścić i wyjechać za granicę. Według nieoficjalnych informacji ze źródeł zbliżonych do sprawy, małżonkowie mieli problemy związane z finansami, a podejrzany nadużywał alkoholu. Prokuratura przedstawiła Januszowi T. dwa zarzuty zabójstwa. Przyznał się do obu zbrodni; przebywa w areszcie. Janusz T. od trzech lat jest na policyjnej emeryturze. 10 lat temu został odznaczony Krzyżem Zasługi m.in. za uratowanie dwójki małych dzieci z pożaru kamienicy przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi.