Proces nie ruszył już drugi raz z powodu zbyt późnego wyznaczenia obrońcy przez jednego z oskarżonych 31-letniego Jarosława M. Pierwszy raz proces nie rozpoczął się pod koniec stycznia, kiedy to M. w ogóle nie ustanowił obrońcy. Teraz okazało się, że wyznaczył obrońcę, ale dzień przed terminem rozprawy. Adwokat wniósł więc o odroczenie, żeby mógł zapoznać się z aktami sprawy. Sam oskarżony tłumaczył się we wtorek przed sądem, że nie miał pieniędzy i szukał "taniego adwokata" i teraz dopiero udało mu się uzbierać pieniądze. Sąd odraczając rozprawę uprzedził go, że jeżeli będzie utrudniał proces może skończyć się to dla niego tymczasowym aresztowaniem. Kolejny termin wyznaczono na 10 maja. Na ławie oskarżonych zasiada trzech mężczyzn - Jarosław M. i 28-letni Michał Ś., którzy odpowiadają z wolnej stopy oraz 30-letni Artur P. - aresztowany w związku z inną sprawą. Wszyscy zostali oskarżeni o udział w bójce, której podłożem była przynależność rasowa ofiar, a efektem ciężki uszczerbek na zdrowiu, bowiem jeden z pokrzywdzonych stracił wzrok w oku. Grożą im kary do ośmiu lat więzienia. Wydarzenia rozegrały się w sierpniową noc w 2011 r. Pochodzący z Kamerunu i Senegalu, Arthur Z., Martin M. i Joseph M. pojawili się na terenie osiedla studenckiego przy al. Politechniki w Łodzi. Kiedy szli z dwiema polskimi koleżankami natknęli się na kilkunastoosobową grupę pijanych mężczyzn, którzy wyzywali ich rasistowskimi okrzykami. Trzej obcokrajowcy zatrzymali się. Doszło do wymiany zdań między Martinem M. a jednym z mężczyzn, który po chwili uderzył go w twarz. Później obcokrajowców zaatakowali pozostali napastnicy. Bili ich pięściami, butelkami, kopali, ciągnęli po ziemi. Napastnicy uciekli dopiero na widok policyjnego radiowozu. Policjanci ujęli trzech z nich. Mężczyźni zostali rozpoznani przez poszkodowanych, świadków oraz policjantów. W śledztwie cała trójka nie przyznała się do winy. Byli już wcześniej karani m.in. za rozboje. Sprawę pozostałych uczestników bójki prokuratura wyłączyła do odrębnego postępowania.