To pierwsze osoby, które stanęły przed sądem oskarżone w śledztwie dotyczącym korupcji w służbie zdrowia prowadzonym przez Prokuraturę Apelacyjną w Łodzi. Jednym z podejrzanych w tej sprawie jest b. wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas. Według prokuratury, b. dyrektor jednego z największych łódzkich szpitali - Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. M. Kopernika - Włodzimierz S., jego żona Iwona S., która kierowała m.in. oddziałem alergologii i interny dziecięcej w "Koperniku" oraz b. dyrektor szpitala w Zgierzu Jerzy M. przyjęli łapówki o wartości nie mniej niż 130 tys. zł, w tym 100 tys. zł w gotówce. W zamian m.in. umożliwili określonej firmie diagnostycznej prowadzenie usług laboratoryjnych dla szpitala. Czwartemu z oskarżonych, b. zastępcy dyrektora Szpitala Klinicznego nr 4 im. Konopnickiej w Łodzi, Zbigniewowi J., prokuratura zarzuca przyjęcie 17 tys. zł łapówki. Według śledczych, miał on doprowadzić do wydzierżawienia laboratorium szpitalnego określonej firmie - od której otrzymywał co kwartał "pensję" w wysokości 3-5 tys. zł. Ponadto Jerzy M. został oskarżony o nakłanianie innej osoby do poświadczenia nieprawdy a Włodzimierz S. o posiadanie - bez wymaganego zezwolenia amunicji. W czwartek część obrońców wnioskowała o zwrócenie akt sprawy do prokuratury. Zdaniem obrony śledczy m.in. popełnili błąd formalny, nie informując o zakończeniu śledztwa, nie zapoznali też dwójki oskarżonych z opinią jednego z biegłych, która powstała pod koniec śledztwa. Jeden z obrońców uważał również, że jeśli na ławie oskarżenia usiadły osoby, które miały przyjąć łapówki, to obok nich powinni usiąść także ci, którzy te łapówki dawali. Dodatkowo oskarżony Jerzy M. złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Sędzia Adam Karowicz postanowił wyłączyć do oddzielnego postępowania sprawę Jerzego M. Poinformował również, że nie podejmie w czwartek decyzji ws. wniosków obrony o zwrocie akt do prokuratury. "Mam dziś na to za mało czasu, a sprawa jest zbyt poważna, aby działać w pośpiechu" - powiedział. Kolejny termin rozprawy wyznaczył na 26 stycznia przyszłego roku. Wtedy też ma ogłosić swoją decyzję w sprawie wniosków obrony. Śledztwo dotyczące korupcji w służbie zdrowia prowadzone jest już od dłuższego czasu. Obejmuje lata 2001 - 2007. Zbadano "nieprawidłowości związane z działalnością spółek branży diagnostyki laboratoryjnej: DPC Polska, Diag System oraz Diagnostyka z Krakowa". Według prokuratury, chodzi o kilkadziesiąt przypadków nieprawidłowych przetargów. Jak ustalono, do przestępstw miało dochodzić m.in. w Białymstoku, Łodzi, Bełchatowie, Częstochowie, Gliwicach, Sosnowcu, Dąbrowie Górniczej, Katowicach, Legnicy, Poznaniu, Krakowie, Wrocławiu i Starachowicach. Ustalono, że przedstawiciele firm, w zamian za korzystne rozstrzygnięcia konkursów dotyczących przejęcia laboratoriów szpitalnych w całym kraju oraz przetargów na dostawę sprzętu medycznego i odczynników laboratoryjnych, wręczali korzyści majątkowe i osobiste pracownikom publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej. Łapówki wynosiły od kilkuset złotych do kilkudziesięciu tysięcy zł. Oprócz pieniędzy, przyjmowano także korzyści m.in. w postaci sprzętu elektronicznego. Do tej pory zarzuty w sprawie korupcji w służbie zdrowia postawiono kilkudziesięciu osobom. Wśród podejrzanych są osoby pełniące kierownicze funkcje w spółkach medycznych, przedstawiciele handlowi tych spółek, kierownicy i dyrektorzy szpitali oraz laboratoriów szpitalnych, a także m.in. funkcjonariusz policji i lekarz. Jest w tym gronie również b. zastępca dyrektora ds. klinicznych i organizacyjnych Instytutu Kardiologii im. Prymasa Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, b. wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas.