Akt oskarżenia przeciwko Wojciechowi S. trafił już do Sądu Okręgowego w Łodzi. Nadal prowadzone jest śledztwo przeciwko jego 37-letniemu wspólnikowi, a także poszukiwany jest trzeci z napastników - poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania. Do napadu doszło we wrześniu ub. roku w jednej z miejscowości w gminie Rzgów k. Łodzi, gdzie mieszkał właściciel kantoru. Wcześniej - jak ustalono - 44-latek przez kilka tygodni obserwował pokrzywdzonego i jego rodzinę. Wielokrotnie ich śledził, ale tylko przez fragment drogi, aby nie zorientowali się, że ktoś za nimi jedzie. Przed samym napadem dostał się też na teren posesji, by zapoznać się z systemem zabezpieczeń. W dniu napadu 44-latek wraz z dwoma innymi mężczyznami ok. 3 nad ranem pojawili się w pobliżu posesji. Dwaj zamaskowani sprawcy zaatakowali właściciela, gdy wyjeżdżał z domu i otwierał bramę garażową; bili go pałką i grozili strzelbą gładkolufową. Pokrzywdzony bronił się przed bandytami nie chcąc oddać im przewożonych pieniędzy. Podczas szarpaniny oskarżony wystrzelił z broni, raniąc właściciela kantoru w nogę. Obudzeni hałasem domownicy obezwładnili jednego z zamaskowanych mężczyzn, któremu odebrali strzelbę. Jego wspólnik uciekł samochodem zabierając ze sobą torbę z bilonem, w której było w sumie 4,4 tys. zł; na miejscu pozostały natomiast bagaże z gotówką o dużo większej wartości. 44-latek trafił do aresztu. Według policji był on notowany wcześniej za przestępstwa kryminalne m.in. w wątku zbrojnym tzw. łódzkiej ośmiornicy. Podczas przesłuchania Wojciech S. przyznał się do winy. Za rozbój z użyciem broni palnej grozi mu do 15 lat więzienia. Nadal toczy się odrębne postępowanie przeciwko jego 37-letniemu wspólnikowi, który ujęty został w Łodzi kilkanaście dni po napadzie.