Mężczyźnie grozi kara dożywotniego więzienia, kobiecie do 10 lat pozbawienia wolności. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Piotrkowie - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim Witold Błaszczyk. Trzymiesięczna dziewczynka zmarła w połowie sierpnia ub. roku w domu w Tomaszowie Mazowieckim. Jej rodzice po stwierdzeniu, że dziecko nie oddycha, wezwali pogotowie; lekarz stwierdził zgon. Wówczas powiadomiono policję i prokuraturę. Początkowo nic nie wskazywało na to, że doszło do przestępstwa. Na ciele dziecka nie znaleziono śladów wskazujących na pobicie i poważne obrażenia wewnętrzne, a jedynie niewielkie zasinienia i otarcia. Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała jednak, że dziewczynka doznała poważnych obrażeń głowy m.in. doszło do silnego urazu mózgu, co było bezpośrednią przyczyną śmierci dziecka. Po otrzymaniu wyników sekcji rodzice dziewczynki zostali zatrzymani. Później trafili do aresztu. Według śledczych ojciec dziecka działał z zamiarem ewentualnym, uderzając silnie dziewczynkę ręką w głowę. Zdawał sobie sprawę z konsekwencji, jakie może wywołać takie bicie. Podejrzany miał przyznać, że kilka razy uderzył ręką w głowę dziecko, bo płakało. Dzień później dziewczynka zmarła. Zdaniem prokuratury wcześniej rodzice wielokrotnie m.in. zamykali płaczące dziecko w łazience, obwiązywali dziewczynce twarz pieluchą, żeby nie płakała i nie mogła wypluć smoczka.