Według właściciela terenu, działalność, którą tam prowadzi, jest w pełni legalna. Po interwencji dziennikarzy wójt zapowiedział, że sprawdzi, czy nie jest łamane prawo. Upadłe państwowe gospodarstwo rolne w Woli Przerębskiej w gminie Masłowice kupił prywatny przedsiębiorca. Zaczął remontować budynki i stawiać ogrodzenie, jednak niepokój mieszkańców wsi wzbudził fakt, że od jakiegoś czasu na tył działki przywożone są beczki oraz pojemniki, których zawartość ląduje w ogromnych dołach, a te są potem zasypywane. TIR-y z pełnymi beczkami Pojechaliśmy do Woli Przerębskiej. - Tutaj przyjeżdżają całe TIR-y, prawdopodobnie z Ukrainy, bo tam ten pan prowadzi jakieś dziwne interesy - mówią mieszkańcy, pokazując nam miejsce, gdzie trafia ten ładunek. - Nikt nie wie, co to jest i jak może działać na człowieka. Wiemy tylko, że od tego można dostać wymiotów i mieć bóle głowy, co już dotykało nasze dzieci. Tego są tu ogromne ilości - dodają. Te ogromne ilości to, według mieszkańców, kilka dołów o głębokości 5-6 metrów, do których wylewana jest zawartość, a które są potem zasypywane. Na tyłach byłego gospodarstwa stoi jeszcze kilkanaście pustych już beczek nad zasypanym dołem, na powierzchni którego widać brudną i śmierdzącą ciecz. Kilkanaście metrów dalej stoją plastikowe pojemniki pełne do połowy, na których można znaleźć naklejki z napisami BIO-MED. Na innym znajduje się naklejka, na której można przeczytać, że zawartość to odpad z rafinerii. - To nie wszystko - mówią nam mieszkańcy. - 100 metrów dalej ten pan ma pole, na które wylewa też jakieś podejrzane płyny, które nie są na pewno pochodzenia naturalnego, bo ziemia ich nie wchłania. A powinna, bo to sam piach, a piach od razu by wciągnął - dodają i pokazują kałuże, o których mówią. Mieszkańcy Woli Przerębskiej postanowili napisać w tej sprawie do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Łodzi. Zbierają już podpisy. Interweniowali też u wójta gminy, jednak ten, jak mówią, ze względu na zbliżające się wybory, nie chciał się tym zająć. Wójt będzie rozmawiał Bogusław Gontkowski, wójt gminy Masłowice, w poniedziałek 4 października powiedział "Gazecie Radomszczańskiej", że nie zajął się tym tematem do tej pory, ponieważ jest to teren prywatny, a właściciel przebywał za granicą. Umówił się z nim jednak na rozmowę właśnie w poniedziałek. - Będę go pytał, czy ma jakieś papierki, poza tym ktoś od nas pojedzie na miejsce to zobaczyć, a jeśli będzie trzeba, zawiadomimy inspektora ochrony środowiska - zapewniał wójt w poniedziałkowe przedpołudnie. Dzień później wójt poinformował, że nie ma zagrożenia toksycznego, a odpowiednie służby już zajęły się sprawą. Właściciel terenu pojawił się na umówionej rozmowie. - Możemy różnie podejrzewać, to co znaleźliśmy, wskazuje, że jest to osad wykorzystywany na cele rolnicze, a właściciel miał pozwolenie, które jeszcze się nie wyczerpało - mówił Bogusław Gontkowski. - Oczywiście wszystko zostanie sprawdzone, ale pewnie nikt już mu więcej nie pozwoli tam wjechać - zapowiedział. Pobrano próbki Powiadomiliśmy policję z Przedborza, której podlega gmina Masłowice. Po telefonie od dziennikarzy patrol udał się na wskazane miejsce. Wezwano tam też powiatowego inspektora ochrony środowiska oraz sanepid. Pobrano próbki do analizy. Okazało się, że odpady pochodzą z oczyszczalni ścieków i można ich używać jako nawóz. Być może jednak okaże się, że właściciel terenu odbierał też innego rodzaju odpady, które w żadnym razie nie powinny trafić do gleby, a za składowanie których można nieźle zarobić. Policja będzie wszystko sprawdzać. Swoją kontrolę przeprowadzi też inspektor ochrony środowiska z Piotrkowa Trybunalskiego. W poniedziałkowe popołudnie dół został zasypany, a teren wyrównany. Sanepid nie stwierdził zagrożenia epidemiologicznego. - Był duży hałas, ale już wszystko tam wysprzątałem - powiedział Gazecie właściciel terenu, który wyjaśnił, że składuje tam osady, jest to działalność w pełni legalna i zamierza ją kontynuować. Co może wójt? O odpadach, które trafiają do Woli Przerąb, dziennikarze "Gazety Radomszczańskiej" rozmawiali z Piotrem Nowakowskim z piotrkowskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Powiedział on, że wójt gminy ma pełne prawo do kontroli w takiej sytuacji, a nawet do wydania decyzji administracyjnej nakazującej usunięcie odpadów, jeśli stwierdzi, że składowane są one niezgodnie z przepisami. Janusz Kucharski