Na miejscu była też reporterka gazety Elżbieta Woldan-Romanowicz, która na bieżąco relacjonowała to, co działo się podczas protestu. Łowickie pogotowie ratunkowe miało istnieć tylko do końca marca, bo konkurs Narodowego Funduszu Zdrowia na transport medyczny wygrała Wojewódzka Stacja Ratownictwa Medycznego z Łodzi. Umowa z nią miała być podpisana począwszy od 1 kwietnia. Jeszcze do wczoraj było to realne, bo odwołanie łowickiego szpitala do dyrektora łódzkiego NFZ zostało odrzucone i miało klauzulę wykonalności. Protest w Warszawie spowodował, że minister zdrowia Ewa Kopacz klauzulę wstrzymała. To daje nadzieję na przedłużenie umowy z łowickim pogotowiem o kolejny miesiąc. W tym czasie zostanie już rozstrzygnięty protest, który został złożony do prezesa NFZ. Z Łowicza protestujący wyjechali po godz. 8 rano. Zabrali ze sobą transparenty z napisami: "Akcja protestacyjna powiatu łowickiego" oraz "Oddajcie nam pogotowie". W łowickiej delegacji znaleźli się m. in. starosta Janusz Michalak, członek zarządu Dariusz Kosmatka, przewodniczący Rady Powiatu Marcin Kosiorek, przewodnicząca komisji zdrowia Rady Powiatu Zofia Rogowska-Tylman, radni Waldemar Wojciechowski, Krzysztof Dąbrowski i Ryszard Malesa oraz poseł z ramienia PiS Tadeusz Woźniak. Nie pojechał nikt z radnych PSL. Szpital i pogotowie reprezentował dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej Andrzej Grabowski, a także ratownicy pogotowia i inni pracownicy szpitala. Pomimo, że w proteście miało brać udział w sumie 5 delegacji, do Warszawy nie dojechał nikt z Łasku i Tomaszowa Mazowieckiego. Obecne były tylko delegacje ze Zduńskiej Woli - główni organizatorzy protestu oraz z Radomska. Po Ministerstwie Zdrowia protest miał być kontynuowany pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów i centralą Narodowego Funduszu Zdrowia. Protest powiatu łowickiego Łowicka grupa pod pojawiła się jako pierwsza pod Ministerstwem Zdrowia na ul. Miodowej, kilka minut po godz. 11. Przed bramą czekali już na nich dziennikarze oraz policja. Przez niemal godzinę do protestujących pod bramą nikt z urzędników ministerstwa nie wyszedł. W tym czasie dojechała też grupa ratowników z Radomska, protestujących w obronie tamtejszego pogotowia ratunkowego, które dotąd prowadził szpital, ale konkurs na transport medyczny wygrała duńska firma Falk. Podobnie wygląda sytuacja Zduńskiej Woli, której delegacja dojechała jako ostatnia. Około godz. 12 do Ministerstwa weszli Janusz Michalak, Andrzej Grabowski, Zofia Rogowska-Tylman, Waldemar Wojciechowski i Elżbieta Tomaszewska - pielęgniarka koordynująca działu pomocy doraźnej w łowickim szpitalu. Wraz z nimi do środka wpuszczeni zostali przedstawiciele innych delegacji. Pozostali na zewnątrz nie wiedzieli, jaki będzie efekt prowadzonych rozmów i z kim się one odbywały. Przed godz. 13.30 rozmowy zakończyły się, a oczekujący na zewnątrz zobaczyli uśmiech na twarzach swoich reprezentantów. Spotkali się z Ewą Kopacz, zostali wysłuchani i zapadły pierwsze ważne decyzje. Pierwsza to wstrzymanie klauzuli natychmiastowej wykonalności do decyzji o odrzucaniu protestu łowickiego szpitala do konkursu. Druga - zapowiedź rozpoczęcia natychmiastowej kontroli procedury konkursowej. Trzecia to zapowiedź rychłego spotkania Ewy Kopacz z wojewodą łódzkim Jolantą Chełmińską i dyrektorem łódzkiego oddziału NFZ Pawłem Paczkowskim w sprawie konkursu na ratownictwa medyczne. Pismo z podpisami mieszkańców W Ministerstwie Zdrowia Zofia Rogowska-Tylman złożyła pismo, do którego dołączonych było około 3 tys. podpisów mieszkańców powiatu łowickiego. Zwraca ono uwagę, że niedawno państwo zachęcało do korzystania z dotacji unijnych na zakup ambulansów medycznych. Powiat łowicki z takiej dotacji skorzystał, kupując trzy bardzo nowoczesne ambulanse. W wyniku zastosowania praw wolnego rynku w ochronie zdrowia, pieniądze z dotacji będą zmarnowane, a szpital, a przede wszystkim jego pacjenci, pozbawieni możliwości korzystania z tych karetek. Tymczasem powiat łowicki to miejsce, gdzie ma miejsce wiele wypadków drogowych, ale też wypadków rolniczych. Wynikiem konkursu będą pozorne oszczędności w NFZ, ale pozbawienie łowickiego szpitala pogotowia spowoduje pogorszenie jego sytuacji finansowej. W piśmie tym podkreślono, jak dużo zrobiono w szpitalu, aby znacznie zmniejszyć jego zadłużenie. I to się udało, a od 2 lat wynik finansowy placówki jest dodatni. Kolejny argument dotyczy możliwości zmniejszenia śmiertelności w wyniki zawału serca, jaką daje wyposażenie nowych karetek w system Life Net. Dzięki niemu pacjent w karetce może być diagnozowany przez ośrodek kardiologiczny i może szybciej zapaść decyzja, do którego szpitala trzeba go przewieść. W Polsce śmiertelność w wyniku zawałów jest 3-4 krotnie wyższa m. in. dlatego, że zastosowanie tych systemów to rzadkość. Karetki, których używałoby łódzkie pogotowie, tego systemu nie mają. Pismo kończy się pytaniami o to, dlaczego łódzki oddział NFZ jako jedyny w Polsce ogłosił konkurs na ratownictwo medyczne. Dlaczego termin składania ofert był przesunięty z 11 na 26 stycznia? Jaki związek ma to z rejestracją działalności gospodarczej Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego z dniem 25 stycznia? Wątpliwości budzi też wpis stacji do rejestru ISO. Czy zgodne z prawem było uzyskanie certyfiakatu dla terenu, gdzie WSRM ma dopiero rozpocząć działalność? Łódź nie podstawiała swoich karetek Marcin Kosiorek i Janusz Michalak podpisali się pod innym pismem, jakie złożone zostało w ministerstwie, a drugie podobnej treści adresowane było do premiera Donalda Tuska. Podnoszą w nim, że protest jest krokiem ostatecznym, wobec poczucia krzywdy i niesprawiedliwości, jakie mają władze powiatu po konkursie NFZ. Bo łowicki powiat pozyskał dotacje na zakup nowych karetek i przekazał je szpitalowi. Pogotowie łowickie w toku konkursu przeszło drobiazgową kontrolę. W czasie jej trwania nowe karetki musiały zostać wyprowadzone z garaży i podstawione w miejsca, gdzie mają docelowo postojować - 2 pod szpitalem i 1 w Zdunach. Tymczasem karetki WSRM nie były w taki sposób kontrolowane. Nie było to możliwe nawet ze względu na fakt, że w tym czasie świadczyły usługi na rzecz łowickiego szpitala. Wątpliwości, które wówczas powstały, stały się przedmiotem protestu, jaki złożył powiat. Wobec obaw, że mimo trwania procedury odwoławczej, NFZ może podpisać umowę z WSRM, zdecydowano się na krok ostateczny. Gdyby tego nie zrobiono istniały obawy, że rozstrzygniecie protestu przez prezesa NFZ Jacka Paszkiewicza byłoby korzystne dla powiatu łowickiego, ale umowa między NFZ a WSRM byłaby już podpisana i nie można byłoby jej już podważyć. Wczorajszy protest temu zapobiegł. mwk