Jak podały łódzkie media, kompletnie nagi mężczyzna pojawił się podczas porannej mszy przy wejściu do łódzkiej archikatedry. Towarzyszyła mu ekipa filmowa. O zdarzeniu poinformowano policję, a ta skojarzyła incydent z filmem, który miał być kręcony tego dnia. Jak napisał dziennik "Polska The Times" film miał być kręcony na ul. Piotrkowskiej między pl. Wolności a al. Mickiewicza (łódzka archikatedra znajduje się w zupełnie innym miejscu). Zgodnie ze zgłoszeniem, w filmie miał grać nagi, idący ulicą mężczyzna. Według gazety, autorem performance'u okazał się jeden z profesorów Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. W rozmowie z gazetą miał on powiedzieć, że "nie chciał obrażać niczyich uczuć religijnych". - Aktor był nagi tylko przed świątynią, sam pilnowałem, by we wnętrzu był odziany - mówił. Jak poddaje "Polska The Times" według scenariusza, katedra miała być schronieniem dla bezbronnego człowieka. Scena z katedrą to tylko 20 sekund 20-minutowego filmu.