Z inicjatywą zorganizowania referendum w sprawie odwołania prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej (PO) wystąpiła na początku lutego grupa kilkunastu łodzian. Zarzucają oni Zdanowskiej, że "rządzi miastem jak prywatnym folwarkiem"; od kilku tygodni zbierają podpisy pod wnioskiem o referendum. Głos w tej sprawie zabrali w sobotę rektorzy sześciu łódzkich uczelni publicznych. W oświadczeniu, które otrzymała PAP, podkreślają oni, że łodzianie zasługują na stabilizację, spokój i normalność, a przed miastem stoją wyzwania, "którym musimy sprostać, aby dogonić największe aglomeracje w kraju". Potrzebna ciągłość władzy Najszybciej rozwijające się miasta w Polsce - jak zaznaczono - cechuje ciągłość władzy, konsekwentne realizowanie spójnej strategii rozwoju i zgoda, co do najważniejszych dla samorządu priorytetów. "Niestety, przed Łodzią pojawiła się perspektywa czwartej już w ostatnich dwóch latach zmiany prezydenta. Obawiamy się, że kolejne referendum i nowe przyspieszone wybory mogą mieć bardzo negatywny wpływ na funkcjonowanie i wizerunek naszego miasta" - napisali w oświadczeniu rektorzy uczelni publicznych. Podkreślili, że Łódź musi być miastem stabilnym i wiarygodnym, które przyciąga inwestorów, gdzie warto tworzyć nowe miejsca pracy. Łódź powinna wykorzystywać swój potencjał "Chcemy, aby Łódź wykorzystywała swój akademicki potencjał. Oczekujemy, od partii politycznych, stowarzyszeń i organizacji zaangażowanych w sprawy Łodzi, podejmowania racjonalnych i odpowiedzialnych decyzji, które zapewnią stabilny i zrównoważony rozwój naszego miasta" - napisano w oświadczeniu, które PAP otrzymała z sekretariatu Kanclerza Akademii Sztuk Pięknych. Podpisali się pod nim rektorzy: ASP; Politechniki Łódzkiej; Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej; Uniwersytetu Medycznego; Uniwersytetu Łódzkiego i Akademii Muzycznej w Łodzi. "Stop likwidacji Łodzi" Według inicjatorów zbiórki podpisów pod wnioskiem o referendum, która odbywa się pod hasłem "Stop likwidacji Łodzi", działania prezydent Łodzi doprowadziły m.in. do zwiększającego się zadłużenia miasta, degradacji komunikacji miejskiej, fatalnego stanu ulic, a także likwidacji szkół. Aby referendum się odbyło, organizatorzy muszą w ciągu dwóch miesięcy (do 3 kwietnia) zebrać mniej więcej 60 tys. podpisów. Akcję rozpoczęli na początku lutego. Kilka dni temu przedstawiciele Komitetu Obywatelskiego poinformowali, że zebrali już ponad 31 tys. podpisów. W sobotę zapewnili, że zbiórka podpisów trwa nadal, ale nie chcieli podać aktualnej liczby. We wtorek pełnomocnik PiS w regionie łódzkim poseł Marcin Mastalerek poinformował na konferencji prasowej, że jego partia poparła pomysł zorganizowania referendum ws. odwołania prezydent Łodzi i włączy się w zbieranie podpisów pod wnioskiem w tej sprawie. Nie chcą, aby "prezydent dalej psuła miasto" Mastalerek argumentował, że PiS nie może się godzić na to, aby "prezydent Zdanowska dalej psuła miasto". Sprzeciw wobec tej decyzji wyraziła grupa kilkunastu lokalnych działaczy PiS. Mastalerek odpowiedział na to, że część z tych osób nie jest w PiS, część nie jest aktywna, a inni nie płacą składek. Hanna Zdanowska kieruje miastem od grudnia 2010 r., kiedy to w II turze wyborów na prezydenta Łodzi pokonała kandydata SLD Dariusza Jońskiego. Poparło ją wtedy 79 237 osób (60,65 proc. wyborców). Gdyby doszło do referendum, byłoby to drugie - od 2009 r. - takie przedsięwzięcie w Łodzi. Jesienią 2009 roku lokalni politycy SLD zebrali prawie 90 tys. podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania prezydenta Jerzego Kropiwnickiego. W styczniu 2010 r. odbyło się referendum, w którym przeciwko Kropiwnickiemu opowiedziało się prawie 128 tys. łodzian. Tym samym prezydent został odwołany, a do czasu nowych wyborów obowiązki prezydenta miasta pełnił Tomasz Sadzyński.