O to, jak powinna wyglądać prawdziwa wielkanocna palma, zapytaliśmy twórców ludowych. Spotkali się oni w poniedziałek 11 kwietnia w galerii Muzeum Regionalnego im. Stanisława Sankowskiego w Radomsku na kiermaszu wielkanocnym. Palmy a choroby gardła Wielkanocne palmy różnią się czasem wielkością, jedne są bardziej kolorowe, inne mniej. Niektórzy do kościoła przynoszą po prostu gałązki popularnych bazi. - Tradycyjna polska palma powinna się składać przede wszystkim z palmowych kotków, czyli bazi. Powinna mieć świeży bukszpan albo borówkę. Palmę dekoruje się też bibułowymi kwiatkami - mówi Maria Rogulska z Opoczna. Przyznaje, że nie wszystkie palmy, które przynoszone są do kościołów, jej się podobają. - Niektóre palmy bardziej pasują na święto Matki Boskiej Zielnej, a nie na Wielkanoc. Tam są i kłosy, i trawy... - tłumaczy pani Maria. - To nie są naturalne palmy, tylko taka trawa. A naturalna palma powinna być brązowa - dodaje Halina Benderz z Bielawic koło Opoczna. - My robimy prawdziwe palemki, takie z baziami. Pamiętam, że dawniej moja mama, jak się przyszło z kościoła, kazała nam te bazie łykać i to miało pomagać na choroby gardła - mówi pani Maria. Tak jak przed wiekami, Niedzieli Palmowej w Opoczyńskiem towarzyszą barwne procesje. - Wielu jest wtedy tak odstrojonych, że hej! Ja też nigdy nie jestem tak odświętnie ubrana, jak wtedy - z uśmiechem tłumaczy artystka ludowa z Opoczna. Słowo o tradycji Kobiety, które uczestniczą w kiermaszu wielkanocnym ubrane są w barwne ludowe stroje. Również strojem podtrzymują lokalną tradycję. Czy jest komu takie tradycje przekazywać? Czy młodsi chętnie ubierają się w ludowe zapaski? - Rzeczywiście te tradycje zaczęły niebezpiecznie zanikać, ale ostatnio coś się zmieniło. Może dzięki tej Unii, bo daje na to trochę pieniędzy. Powstają nowe koła gospodyń wiejskich. A tam każdy chce się ubrać, czy to w wełniaki, czy w koszulę haftowaną. Mój strój to ma chyba ze 70 lat. Nasze chusty też są stare, kiedyś były bardzo drogie i może dlatego się tak utrzymały. Teraz niektórzy twórcy muszą kupować chusty od różnych handlarzy, ale to już nie jest to - mówi pani Maria. - Nasze stroje są po rodzicach, nawet po dziadkach - dodaje pani Halina. Pisanki i baranki Nieodłącznym elementem przedświątecznych przygotowań jest robienie pisanek, nie malowanie, a... pisanie. - Pisanki piszemy woskiem za pomocą specjalnego pisaka. Na czystym jajku rysujemy wzorki. Później jajka barwimy, teraz robię to takimi specjalnymi barwnikami od wełny. Później pisankę wycieramy, podgrzewamy, aby wosk zetrzeć. Jedną pisankę można robić nawet godzinę. Wszystko zależy od wzorku, od jajka. Pisze się po kawałeczku, bo wosk bardzo szybka zastyga - tłumaczy pani Halina. Dla naszych rozmówczyń bardzo ważnym symbolem Wielkanocy jest też baranek. Baranki też robią własnoręcznie. - Robimy baranki ze słomy. Każdy z nich jest inny. Jeden może być większy, inny mniejszy - mówi pani Halina. - Teraz niektórzy pieką baranki z ciasta, z drożdżowego, z chlebowego. Do tego są specjalne foremki. A nasze baranki są oryginalne, takie jak robiło się dawno, dawno temu - dodaje pani Maria. Koszyczek i śniadanie A jak już przyjdzie świąteczne wielkanocne śniadanie, na opoczyńskim stole królują tradycyjne polskie potrawy. - Obowiązkowo na stole musi znaleźć się barszcz, biała kiełbasa, z dziada pradziada musi być jajko - tłumaczy pani Maria. - W niektórych regionach mięso jedzą zaraz po przyjściu ze święconką. U nas tak nie jest. Wędlinę je się dopiero na śniadanie wielkanocne, jak się przyjdzie z rezurekcji - dodaje twórczyni ludowa z Bielawic. - A bo to młodzież idzie na łatwiznę. Przyjdzie w sobotę ze święconką i zaraz wsuwa. A powinno się dalej pościć - dodaje pani Maria. A co wcześniej wkłada się do koszyczka? - Kiełbasę, kawałek chlebka, trochę mięsa, sól, ocet, chrzan, jajka. Teraz co najwyżej trzy. Dawniej przynosiło się nawet po dziewięć. Jajek musiało być zawsze nie do pary - wspomina pani Maria. Jolanta Dąbrowska