Jak powiedział rzecznik sieradzkiej prokuratury okręgowej Józef Mizerski, lekarz Andrzej L. usłyszał zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci noworodka i narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia jego matki podczas porodu. Podejrzany nie przyznał się do zarzucanych czynów i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Prokuratura zastosowała wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 5 tys. zł. Zarzuty dotyczą śmierci noworodka podczas porodu w zduńskowolskim szpitalu na początku ub. roku. Ważący ponad pięć kilogramów chłopiec udusił się w trakcie porodu, bowiem lekarze nie wykonali cesarskiego cięcia. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożyli rodzice dziecka. Według prokuratury z opinii powołanych w tej sprawie biegłych z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu wynika, że lekarz, mimo komplikacji, nie wysłał ciężarnej kobiety do szpitala o wyższym stopniu referencyjności. Nie przeprowadził też badań zmierzających do ustalenia wielkości i wagi płodu, a więc ustalenia czy możliwy jest poród naturalny, czy też konieczne jest przeprowadzenie cesarskiego cięcia. To ostatnie - zdaniem biegłych - było konieczne w tym przypadku. - Lekarz źle ocenił też wyniki badań, m.in. USG z których wynikało, że obwód brzucha dziecka był większy niż głowy, co także wskazywało na możliwe problemy z porodem. To kolejny argument wskazujący o konieczności skierowania ciężarnej kobiety do innego szpitala - zaznaczył rzecznik prokuratury. Materiały dotyczące tej sprawy prawdopodobnie zostaną wyłączone do odrębnego postępowania ze śledztwa, w którym sieradzka prokuratura bada w sumie 11 przypadków porodów w zduńskowolskim szpitalu z ostatnich lat, w których mogło dojść do błędów w sztuce lekarskiej. W kilku przypadkach działania lekarzy oceniają już biegli; w innych śledczy mają problemy z pozyskaniem opinii wysokiej klasy specjalistów.