Do zdarzenia doszło we wtorek (5.06.) w okolicach Gimnazjum nr 4 mieszczącego się przy ulicy Próchnika. Po otrzymaniu zgłoszenia na miejsce natychmiast udali się strażacy. - Przed wejściem do szkoły znaleźliśmy zamkniętą starą butelkę z białym proszkiem (ok. 300 ml) z napisem Sr(NO3)2 - mówi st. kpt. Mariusz Konieczny, naczelnik Wydziału Operacyjno-Szkoleniowego KM PSP. - Przy pomocy specjalistycznego sprzętu sprawdziliśmy, czy substancja znajdująca się w butelce nie jest wybuchowa, żrąca bądź promieniotwórcza. - Przybyłe na miejsce zdarzenia służby zadecydowały, że butelka umieszczona zostanie w plastikowym wiaderku z piaskiem, a następnie zostanie poddana utylizacji. Dodatkowo Marek Domański, p.o. kierownik referatu zarządzania kryzysowego, podjął decyzję o tymczasowym zamknięciu znajdującego się w pobliżu basenu. - Po sprawdzeniu tej substancji i zapoznaniu się z jej szkodliwym działaniem podjąłem decyzję o zamknięciu basenu przy ulicy Próchnika. Nie wiedzieliśmy czy mężczyzna ten nie był wcześniej na pływalni i nie rozpylił tej substancji w wodzie. Woleliśmy nie ryzykować, stąd decyzja o tymczasowym zamknięciu basenu. Po przefiltrowaniu wody basen został otwarty w piątek - mówi Marek Domański. Azotan strontowy to substancja, która używana jest do produkcji rakiet sygnalizacyjnych i ogni sztucznych. W pirotechnice daje ona czerwonawe zabarwienie płomieniom. Substancja ta jest niebezpieczna w połączeniu z materiałami zapalnymi. Może wtedy wywoływać pożar. Azotan strontowy stosowany jest również jako odczynnik analityczny lub chemikalia do syntez. - Rozmawialiśmy z dyrektorem szkoły, próbując ustalić, czy taka substancja nie znajduje się np. w pracowni chemicznej - mówi Marek Domański. - Dyrektor potwierdził jednak, że na terenie szkoły nie ma azotanu strontowego. Kim był i czym kierował się sprawca? Miejmy nadzieje, że wkrótce poznamy odpowiedź na to pytanie. Nagranie z kamery zostało bowiem przekazane policji, która poszukuje sprawcy. - Zakładam dwie hipotezy - mówi Marek Domański. - Albo był to jakiś "żartowniś", albo osoba, która chciała sprawdzić, jak działa zespół reagowania kryzysowego i wszystkie odpowiednie służby w trakcie zagrożenia w mieście. A może był to jeden z uczniów gimnazjum? - Wykluczyłbym taką opcję - wyjaśnia Marek Domański. - Na nagraniu widać mężczyznę mającego około 30 - 40 lat, który miał na sobie jasną kamizelkę z wieloma kieszeniami. Jeżeli obraz z monitoringu będzie czytelny, to opublikujemy go w lokalnej prasie. Być może mieszkańcy pomogą nam w odnalezieniu sprawcy tego głupiego żartu - dodaje Marek Domański. Anita Wojtala