Obok niego na ławie oskarżonych zasiada jeszcze sześć osób, w tym b. członkowie rady nadzorczej MPO. Wcześniej sąd odrzucił wniosek obrońców Grzegorza K. o wyłączenie sędziego prowadzącego sprawę. Obrońcy zarzucali sędziemu, że z treści jego postanowień dotyczących m.in. przedłużania aresztu dla oskarżonego wynika, iż w tej sprawie sąd nie będzie bezstronny. - Przed rozpatrzeniem sprawy sąd w żadnym razie nie może mówić o chciwości, nikczemności, zuchwałej bezkarności. Sąd musi być poza wszelkim podejrzeniem, musi być absolutnie bezstronny. A sąd wypowiadał zarzuty przesądzające winę. Po tych słowach sędziego można mieć pewność, że ten proces nie będzie bezstronny - mówił dziennikarzom jeden z obrońców Grzegorza K., europoseł Janusz Wojciechowski. Jego zdaniem postępowanie było tendencyjnie prowadzone przez prokuraturę. Zdaniem Wojciechowskiego świadczyć może o tym fakt, że osoba, która rzekomo miała wręczyć łapówki Grzegorzowi K., nie została oskarżona pomimo - zdaniem adwokata - braku podstaw do wyłączenia odpowiedzialności. Odrzucenia wniosku obrońców K. chciał prokurator, uznając, że nie ma żadnych podstaw by stwierdzić, że sąd byłby stronniczy. Wniosek rozpoznał sąd w innym składzie, i go nie uwzględnił. Nie udało się jednak odczytać aktu oskarżenia i rozprawę przerwano do 17 czerwca. Obrońcy przyznali, że przed procesem toczyły się rozmowy z prokuraturą w sprawie dobrowolnego poddania się karze przez Grzegorza K. Obrona proponowała 2 lata pozbawienia wolności, a prokurator domagał się 3,5 roku więzienia. Do porozumienia stron nie doszło. Wojciechowski przyznał, że jego klient jest u kresu wytrzymałości. - Nie dziwię się, że za cenę wolności gotów jest iść na ustępstwa - dodał. Prokuratura Rejonowa Łódź-Bałuty prowadziła śledztwo w sprawie niegospodarności w MPO od 2006 roku - po zawiadomieniu pracowników spółki, które dotyczyło m.in. nieprawidłowości przy przetargach. B. prezes spółki Grzegorz K. jest oskarżony w sumie o sześć przestępstw, m.in. o działania na szkodę MPO i oszustwa. Zdaniem śledczych, chodzi m.in. o nieprawidłowości przy rozliczaniu delegacji i wyjazdów służbowych, wykorzystywanie pracowników i środków MPO do prywatnych celów oraz pośrednictwo innej firmy przy sprzedaży surowców wtórnych. Według prokuratury K. miał wykorzystywać pracowników i sprzęt spółki do wykonywania różnego rodzaju prac remontowych w mieszkaniu należącym do jego matki oraz w jego miejscu zamieszkania, przygotowywania pomieszczeń, w których odbywały się zjazd ZChN i kongresu ChRS oraz drukowania na sprzęcie MPO materiałów na te zjazdy. Zdaniem śledczych, b. szef MPO przekazał także decyzję w zakresie sprzedaży przez spółkę surowców wtórnych Katarzynie B., która nie była pracownikiem spółki. Według śledczych, MPO straciło na tej działalności w sumie ponad 60 tys. zł. Ponad 97 tys. zł spółka miała stracić także na remoncie budynku socjalnego, który przeprowadzany był m.in. bez kosztorysu i planu. Grzegorzowi K. zarzucono także oszustwa na szkodę spółki na ponad 13 tys. zł w związku z poświadczeniem nieprawy w rozliczeniach kosztów używania prywatnego samochodu do celów służbowych. Najpoważniejsze zarzuty dotyczą przyjęcia ponad 115,3 tys. zł łapówek oraz ustawiania przetargów. Chodzi o korzyści majątkowe przyjęte od właściciela firmy, która następnie stanęła do przetargu na dostawę kontenerów i pojemników metalowych na odpady komunalne. Kolejny stawiany mu zarzut również dotyczy ustawienia przetargu, tym razem na zagospodarowanie odpadów biodegradowalnych. Prokuratura zarzuciła Grzegorzowi K. także płatną protekcję i wniesienie fałszywych oskarżeń o przestępstwa wobec dwóch pracowników MPO. Grzegorz K. jako jedyny z oskarżonych od kwietnia ub. roku przebywa w areszcie; trafił do niego po złamaniu prokuratorskiego zakazu kontaktowania się z pracownikami MPO. Wcześniej zastosowano wobec niego kaucję w wysokości 30 tys. zł. Grozi mu kara do 10 lat więzienia. Obok niego oskarżeni m.in. o pomocnictwo do działania na szkodę spółki są: b. członek zarządu spółki Urszula T., której zarzucono także m.in. pomówienie dwóch pracowników, składanie fałszywych zeznań i usunięcia faktur dot. przewozu surowców wtórnych, b. zastępca dyrektora generalnego Jan O., ówczesny przewodniczący rady nadzorczej Paweł J. oraz dwóch członków rady - Jacek W. i Małgorzata D. Siódmą osobą oskarżoną w tej sprawie jest Katarzyna B. Tej ostatniej grozi kara do ośmiu lat, a pozostałym - do pięciu lat pozbawienia wolności. Oskarżeni w śledztwie w większości nie przyznali się do winy.