Mają po 17-18 lat. Są rodowitymi Anglikami, ale do Łodzi przyjechali z Hagi. Są uczniami The British School in the Netherlands. - To dzieci Brytyjczyków, którzy pracują w holenderskich firmach - tłumaczy Monika Nielsen, założycielka Fundacji Tulipan, która przywiozła młodych Anglików. Społecznicy z Wysp spędzili w naszym mieście ostatni tydzień. Przywieźli masę prezentów dla dzieci: zabawek, tulipanów do wsadzenia w ogrodach, trawy. Także pieniądze. - Sami zorganizowali zbiórkę wśród kolegów ze szkoły. W niecałe trzy tygodnie uzbierali ponad osiem tysięcy złotych - chwali Monika Nielsen. W walce o medal Anglicy ciężko harowali w łódzkich domach małego dziecka, którymi opiekuje się Fundacja Moniki Nielsen. Kopali ogródki, porządkowali teren malowali płoty i ogrodzenia. W pracy dzielnie pomagała im grupa uczniów z klasy I BDP IV Liceum Ogólnokształcącego przy ul Pomorskiej, w której zdaje się międzynarodową maturę. To właśnie u swoich polskich kolegów młodzi Anglicy mieszkali przez ostatni tydzień. Angielscy uczniowie walczą o odznaczenia dla społeczników, jakie przyznaje książę Edynburga, Filip Mountbatten, mąż angielskiej królowej Elżbiety II. - Żeby zasłużyć na te odznaczenia, musieli spełnić kilka warunków - opowiada Monika Nielsen. - Najpierw trzeba było przejść pieszo osiemdziesiąt kilometrów. Oni pokonali taki odcinek na trasie z Krakowa do Częstochowy. Potem każdy z młodych Anglików miał przepracować społecznie od 40 do 60 godzin. - I właśnie to postanowiłam wykorzystać proponując im pracę dla mojej fundacji - mówi Monika Nielsen. - W zeszłym roku się spóźniłam i grupa młodzieży z tej szkoły pojechała budować szkołę na Sri Lance. Tulipan to piękny kwiat Monika Nielsen jest z pochodzenia łodzianką. Ale już w dzieciństwie wyjechała z rodzicami do Stanów Zjednoczonych. Los rzucił ją jednak do Holandii, gdzie pracuje jej mąż. Jak założyła fundację Tulipan? - Dostawałam masę ciuchów od rodziców w USA. Niektórych moje dzieci nawet nie zdążyły włożyć. Chciałam je komuś dać. Ale w Niemczech, gdzie wtedy mieszkałam, nie było domów dziecka, które potrzebowały darów - wspomina Monika Nielsen. - Dlatego poradziłam się kuzynki z Łodzi. To ona wskazała mi łódzki dom dziecka. Najpierw ja wysłałam paczkę, potem namówiłam do tego koleżanki. I tak krok po kroku powstała fundacja. Dziś Tulipan pomaga czterem łódzkim placówkom: domom małego dziecka przy Lnianej, Drużynowej i na Zboczu oraz domowi dla chorych dzieci Fundacji Dom w Łodzi Jolanty Bobińskiej. - Przywozimy pieniądze, zabawki, sponsorujemy zajęcia plastyczne i rytmiczne, zabieramy dzieci na wakacje i wycieczki - wylicza Monika Nielsen. - W najbliższych planach mamy stworzenie programu, który zapewni dzieciom po ciężkich przejściach terapie z psychologami. W zeszłym tygodniu Fundacja przywiozła 50 tysięcy tulipanów, kwiatu, który jest jej wizytówką. Maluchy z domów dziecka miały je zasadzić w łódzkim ogrodzie botanicznym. - Ale uznaliśmy z szefostwem ogrodu, że to dla dzieci za trudne zadanie. Dlatego zasadzą je pracownicy - mówi Monika Nielsen. Andrzej Adamczewski andrzej.adamczewski@echomiasta.pl