Prokuratura czeka na opinię biegłych. Zapowiada, że jeśli ocenią oni, iż strażnik był poczytalny, to w ciągu kilku tygodni do sądu trafi akt oskarżenia. Będzie mu grozić wtedy kara dożywotniego więzienia. Obserwacja psychiatryczna strażnika miała trwać sześć tygodni, przedłużona jednak została na wniosek biegłych o kolejne dwa. Została zlecona przez prokuraturę, bowiem na podstawie jednorazowych badań strażnika biegli nie mogli jednoznacznie wypowiedzieć się na temat jego poczytalności. Sieradzka prokuratura przedstawiła 28-letniemu Damianowi C. zarzuty zabójstwa trzech policjantów i usiłowania zabójstwa aresztanta - ze szczególnym okrucieństwem i z motywów zasługujących na szczególne potępienie. Prokuratura nie ujawnia ustaleń dotyczących motywów, z powodu których strażnik użył broni. Przyznaje jednak, że z zebranego materiału dowodowego wynika, że "te okoliczności sprawy są przerażające". Strażnikowi zarzucono także usiłowanie zabójstwa policyjnych antyterrorystów i negocjatorów, ponieważ w trakcie działań policjantów w sieradzkim więzieniu oddał w ich kierunku strzały. Do tragicznej w skutkach strzelaniny doszło pod koniec marca. Trzech policjantów z sekcji do walki z przestępczością samochodową łódzkiej komendy wojewódzkiej przyjechało do Zakładu Karnego w Sieradzu po aresztanta. Kiedy nieoznakowany radiowóz wyjeżdżał z więzienia, strażnik, 28-letni Damian C., ostrzelał pojazd z broni automatycznej. Postrzeleni zostali trzej policjanci oraz mężczyzna, po którego przyjechali do więzienia. W wyniku odniesionych ran na miejscu zginęli dwaj funkcjonariusze, a trzeci zmarł w szpitalu; ranny został też aresztant. Śledztwo ma ustalić m.in. stan psychiczny sprawcy, czy powinien mieć do dyspozycji broń i czy nie było przeciwwskazań do wydania mu jej. Ma także wyjaśnić motyw działania sprawcy. Media spekulowały, że powodem desperackiego kroku strażnika były problemy rodzinne lub że strzelał na zlecenie gangu złodziei naczep samochodowych. Zastrzeleni policjanci rozpracowywali tę grupę przestępczą. Po strzelaninie w sieradzkim więzieniu Komendant Wojewódzki Policji w Łodzi powołał specjalny zespół, który miał wyjaśnić wszystkie działania policji, związane z tragicznymi zdarzeniami. Zespół badał sprawę pod kątem m.in. liczby wysłanych tam sił policyjnych, sposobu przeprowadzenia akcji, w której wzięło udział ponad 220 policjantów oraz oddział antyterrorystyczny. Raport ze względu na dobro śledztwa nie został upubliczniony. Według nieoficjalnych informacji ze źródeł w policji, zespół przygotowujący raport nie dopatrzył się nieprawidłowości w akcji funkcjonariuszy.