W miniony czwartek rozpoczął się proces przewodniczącego piotrkowskiej Rady Miasta, który oskarżony jest o zatajenie w swoim oświadczeniu majątkowym faktu pełnienia funkcji wiceprezesa klubu sportowego prowadzącego działalność z wykorzystaniem majątku gminy, czym działał na szkodę interesu publicznego. Tak brzmiał akt oskarżenia odczytany przez oskarżyciela. Jak wyjaśniał przed piotrkowskim sądem sam przewodniczący, nie chciał być gorszy od innych kolegów radnych, którzy również pełnili podobne funkcje, tzn. zasiadali w zarządach klubów sportowych. Zdaniem obrońcy oskarżonego, sprawa ma charakter polityczny. - W tej sprawie nie ulega wątpliwości, że jej podłożem jest zawiadomienie o przestępstwie złożone przez posłankę na radnego, więc sami sobie mogą widzowie na to pytanie odpowiedzieć, czy ta sprawa ma kontekst polityczny, czy nie. W mojej ocenie - tak - powiedział tuż po zakończeniu pierwszej rozprawy adwokat M. Błaszczyńskiego, Marek Kałuża. Po zakończeniu pierwszej rozprawy Marian Błaszczyński jeszcze raz zapewnił, że jest niewinny. Przypomnijmy, że doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Błaszczyńskiego złożyła poseł Elżbieta Radziszewska. Kolejny raz sprawa trafi na wokandę piotrkowskiego sądu 9 września. Po co to Panu było? Wyjaśnienia przewodniczącego złożone przed sądem opierały się głównie na fakcie, że Marian Błaszczyński, pełniąc funkcję wiceprezesa klubu Piotrkowianin Kiper, przekonany był, że jego działalność jest społeczna, a sam klub nie prowadzi działalności gospodarczej. Marian Błaszczyński: Nie przyznaję się, nie poczuwam się do winy. Zarzut jest nieprawdziwy, dlatego że - w moim rozumieniu - nie prowadziłem działalności gospodarczej. Zasiadałem natomiast w zarządzie klubu sportowego Piotrkowianin Kiper. Już nie zasiadam, od roku. Nadal uważam, że jest to stowarzyszenie użyteczności publicznej, nieprowadzące działalności gospodarczej. Funkcję w zarządzie pełniłem społecznie, byłem wiceprezesem. Cały zarząd działał społecznie. Angażowałem w tę działalność własne środki finansowe, chociażby dojeżdżałem własnym samochodem. Sędzia Renata Folkman: Po co to Panu było? Przecież jest Pan lekarzem. MB: Leżał mi na sercu sport piotrkowski. Od 2005 roku byłem wiceprezesem. S: - Jak Pan tam trafił, do klubu i zarządu? MB: - Bardzo interesował mnie i nadal interesuje sport, zwłaszcza piotrkowski. Nie chciałem być gorszy od innych kolegów radnych, którzy również zasiadali w zarządach, np. w zarządzie Piotrcovii. Wszystkie kluby sportowe działają na podobnych zasadach. Inni też to robili Linia obrony przewodniczącego opierała się m.in. na tym, że inni radni także zasiadali w zarządach klubów sportowych, a mimo to nie spotkały ich za to żadne konsekwencje. Sędzia Renata Folkman: Czy inni radni podawali fakt zasiadania w zarządach klubów sportowych w swoich oświadczeniach majątkowych? Marian Błaszczyński: Nie spotkałem się z tym, aby którykolwiek radny podał fakt zasiadania w zarządzie klubu sportowego w swoim oświadczeniu majątkowym. Marek Kałuża: - Czy radny Paweł Szcześniak był wiceprezesem AKS-u? MB: Tak, był. MK: Czy ktokolwiek stawiał mu zarzuty? MB: Nic o tym nie wiem. Nasze oświadczenia są jawne, dostępne na stronie internetowej Urzędu Miasta. Z tego, co wiem, nie pisał on, że jest wiceprezesem klubu sportowego. Wszyscy koledzy radni traktowali moją działalność w klubie jako działalność społeczną.