Osoby, które wycofały się z akcji referendalnej, przekazały w piątek listy z niemal 5 tys. podpisów komitetowi obywatelskiemu "Stop likwidacji Łodzi", prowadzącemu akcję. W związku z tym prokuratura uznała, że nie ma podstaw do twierdzenia, że doszło do popełnienia przestępstwa. Wniosek o podjęcie postępowania sprawdzającego w tej sprawie złożył w czwartek w śródmiejskiej prokuraturze przedstawiciel organizatorów referendum z komitetu obywatelskiego "Stop likwidacji Łodzi". Dotyczyło ono domniemanego przechowywania w sposób nieuprawniony list z podpisami przez osoby, które wycofały się z akcji referendalnej. Jak powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania, w piątek uzupełniająco została przesłuchana osoba składająca zawiadomienie, a także rozpytane zostały osoby, którym zarzucano przetrzymywanie list. Okazało się, że w piątek przekazali oni karty z 4846 podpisami pod wnioskiem dot. referendum osobom z komitetu obywatelskiego, które nadal zbierają podpisy. Według Kopani, choć składający zawiadomienie ostatecznie je wycofali, to prokuratura i tak badała sprawę - zgodnie z zawiadomieniem - pod kątem ewentualnego naruszenia przepisów ustawy o ochronie danych osobowych oraz przestępstwa polegającego na ukrywaniu bądź usunięciu dokumentu przez osoby, które nie mają prawa nimi wyłącznie rozporządzać. - Prokuratura uznała jednak, że w tej sprawie nie można mówić o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Zdaniem prokuratury nie miało miejsce celowe ukrywanie dokumentów i zostały one przekazane. Stąd też decyzja o odmowie wszczęcia dochodzenia - dodał Kopania. Po wtorkowym spotkaniu z prezydent Hanną Zdanowską (PO) część inicjatorów referendum reprezentowanych przez stowarzyszenie "Teraz Łódź" zapowiedziała, że wycofuje się z akcji zbierania podpisów. Zawarto też porozumienie, które zakłada utworzenie społecznej rady mieszkańców Łodzi. Ma ona m.in. opiniować działania władz Łodzi w niemal wszystkich kluczowych dla miasta sprawach. Zgodnie z zarządzeniem prezydent Łodzi, członków rady ma nominować niemal nieznane w mieście stowarzyszenie "Teraz Łódź". W lokalnych mediach pojawiły się głosy oburzenia i krytyki tej decyzji ze strony przedstawicieli innych organizacji pozarządowych i polityków opozycyjnych do władz miasta PiS i SLD. Z inicjatywą zorganizowania referendum ws. odwołania prezydent Łodzi wystąpiła na początku lutego grupa kilkunastu łodzian. Organizatorzy akcji zarzucają prezydent, że jej działania doprowadziły m.in. do zwiększającego się zadłużenia miasta, degradacji komunikacji miejskiej, fatalnego stanu ulic, a także likwidacji szkół. Po rezygnacji części inicjatorów referendum, pozostali postanowili jednak nadal zbierać podpisy. W akcję zaangażowały się także lokalne struktury PiS, które poparły referendalną inicjatywę. Żeby referendum się odbyło, należy zebrać niespełna 60 tys. podpisów. Termin mija 3 kwietnia. Zdanowska kieruje miastem od grudnia 2010 r., kiedy to w II turze wyborów na prezydenta Łodzi pokonała kandydata SLD Dariusza Jońskiego. Poparło ją wtedy 60,65 proc. wyborców. Gdyby doszło do referendum, byłoby to drugie - od 2009 r. - takie przedsięwzięcie w Łodzi. W styczniu 2010 r. w wyniku referendum, którego inicjatorem był SLD, odwołany został ówczesny prezydent Jerzy Kropiwnicki.