Tak do tej pory obchodzono Dzień Górnika w FMG "Pioma" w Piotrkowie Trybunalskim. W tym roku pozostał tylko żal po utraconych tradycjach i likwidacji orkiestry dętej z czterdziestoletnim stażem. - Barbórka w "Piomie" obchodzona była zawsze bardzo uroczyście. To była tradycja. Wielu ludzi znało Piotrków właśnie z tego powodu. Odbywały się akademie w salach konferencyjnych, bankiety, dużo szacownych gości, dźwięki orkiestry dętej z "Piomy", która bardzo długo i skrupulatnie przygotowywała się do tego święta- mówi Czesław Skulski, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność" w Pioma Industry (kiedyś FMG Pioma). - To były niezapomniane chwile. Zazwyczaj w tym uroczystym dniu cała załoga wychodziła spod biurowca na czele z orkiestrą, której muzycy ubrani byli w galowe stroje i przygrywali załodze, która z licznymi sztandarami szła na mszę do kościoła. Było mnóstwo ludzi. Po mszy ci wszyscy pracownicy kierowali się na stadion fabryczny, którego teraz już niestety nie ma. Tam rozpoczynała się akademia, przemówienia wygłaszane przez dyrektora (mówię teraz o latach 70-tych) Stefana Szyszkowskiego. Tam przyznawane były również odznaczenia dla zasłużonych pracowników i tych, którzy w firmie przepracowali 25 i 35 lat - mówi Robert Fijałkowski, kierownik Orkiestry Dętej FMG "Pioma". - Potem był oczywiście poczęstunek, rozmowy, żarty i tańce. Potem te tradycje były długo kontynuowane przez kolejnego dyrektora, kontynuowane nawet na jeszcze wyższym poziomie. Lucjan Dukała bardzo dbał o utrzymanie tych barbórkowych tradycji. Zależało mu na obecności naszej orkiestry dętej na tych uroczystościach. Bywało u nas mnóstwo gości. Zawsze przybywali zaproszeni przedstawiciele naszych kontrahentów, którzy w naszej firmie zamawiali i kupowali maszyny. Zapraszało się też zaprzyjaźnione zespoły. Często bywali u nas muzycy z zespołu "Fakiry". To były potężne uroczystości na kilkaset osób. Właśnie na stadionie fabrycznym. Tam zaczynała się najważniejsza część i tam wszystko się kończyło. Były też tańce. Co prawda 90% uczestników zabawy to mężczyźni, więc kobiety mogły sobie przebierać do woli w partnerach do tańca - wspomina Czesław Skulski. Panowie zapytani, co wtedy oznaczał dla nich dzień 4 grudnia, w zamyśleniu odpowiadają: - Dla mnie ten dzień był momentem refleksji i zadumy nad świętem i nad ludźmi, którzy pracują w tym zawodzie. My akurat nie jesteśmy typowymi górnikami, takimi, co to ciężko pracują pod ziemią i narażają swoje życie. Ja i moi koledzy z orkiestry zawsze czuliśmy, że też jesteśmy w tym miejscu potrzebni. W tym dniu myślę o górnikach z radością, że ich niezwykle ciężka praca w ten sposób jest doceniona, wyróżniona, zauważona. Właśnie z takimi myślami kojarzę ten dzień - mówi kierownik orkiestry. - Ja z lat świetności tego święta w "Piomie" najbardziej zapamiętałem tłumy uczestników i zabawy taneczne, gdzie zawsze brakowało partnerek do tańca, bo tam królowali mężczyźni - śmieje się Czesław Skulski. Dodaje, również, że niesamowita była atmosfera na tych spotkaniach. Jej nie sposób opisać. Poza tym docenianie pracowników było bardzo miłe. Panowie, wspominając czasy świetności Dnia Górnika w Piotrkowie, często mówią o Domu Kultury "Gwarek", który był do pewnego momentu głównym organizatorem i koordynatorem tych imprez. Niezapomniane są też stołówki, które zastąpiły halę na stadionie fabrycznym, który spłonął. W tym roku w Piotrkowie Barbórki właściwie nie będzie. Nie będzie na pewno takiej, jak jeszcze kilka lat temu. - Msza święta z tej okazji już się odbyła, chociaż nie była tak uroczysta jak w minionych czasach. Co prawda uczestniczyła w niej orkiestra dęta z Piomy, ale co to za przyjemność grać na takiej uroczystości, kiedy orkiestrze po czterdziestu latach działalności w tym zakładzie nowe władze powiedziały, że nie jest już potrzebna. Poza tym liczba uczestników jest niewielka. To już nie było to samo i nigdy nie będzie. Kiedyś to aż chciało się być na takim spotkaniu, pogadać z kolegami, z kierownictwem, bo na co dzień było mało ku temu okazji. To były niezapomniane chwile. Jest nam bardzo żal tych wszystkich zgubionych tradycji. Barbórka w tym roku, to nie Barbórka, to nie to samo, co kiedyś - mówi kierownik orkiestry. - Wiemy, że uroczystości barbórkowe odbywają się w Katowicach, w siedzibie nowego właściciela "Piomy" - firmy Famur. Tam zaproszeni są pracownicy, głównie ci, którym należą się odznaczenia. Część z nich jedzie, a część nie. Ja osobiście nie mam ochoty świętować w takim miejscu i w taki sposób. Uważam, że po rozłamie "Piomy" nie ma czego świętować. Nie chcemy - dodaje Czesław Skulski. - Ja w tym roku obchodzę 25-lecie swojej pracy i zostałem zaproszony do siedziby Famuru, ale nie jadę, nie chce odznaczenia - mówi kierownik orkiestry, która od września tego roku stała się dla nowych właścicieli zbędna. Ewa Tarnowska