Tym razem wszystko wskazuje na to, że parada wolności zniknie z ulicznego krajobrazu Łodzi. Muzyka jest za głośna, tłum paraliżuje ruch w centrum miasta, młodzież pije alkohol, szerzy się narkomania - to żadna promocja dla miasta. Takie są w skrócie argumenty przeciw imprezie. - Jeśli organizatorzy będą chcieli mieć w mieście dyskotekę, to jest kilka dużych sal, gdzie może się odbyć - powiedział prezydent Jerzy Kropiwnicki, który już w czasie swojej kampanii negatywnie wypowiadał się o ulicznej paradzie. Jednak w poprzednich latach, mimo hałasu i tłumów, nie odnotowano żadnych bijatyk i rozrób. Przeciwnie: straż, policja i pogotowie godzą się na imprezę, chwalą paradę za organizację i wspólnie z organizatorami wyławiają z tłumu pojedynczych dealerów. - Chciałbym posłuchać, jakie są naprawdę argumenty. Myślę, że większość ludzi tolerancyjnych przychylnie patrzy na naszą imprezę - mówi Sławek Żak, jeden z organizatorów imprezy. On i pozostali pomysłodawcy nie rezygnują z walki z o kolejną, 7. już Techno Paradę.