Sprawę niezatrudniania krewnych reguluje od kilkunastu lat ustawa o pracownikach samorządowych, ale pomysł podpisywania deklaracji dotyczy tylko nauczycieli. Dlatego w środowisku zawrzało. - Albo ustawa rozciąga się na wszystkich i wszystkie instytucje samorządowe podpisują takie same oświadczenia, albo czegoś się szuka właśnie w oświacie. Trochę wygląda na nagonkę na nas - uważa Iwona Jachowicz, dyrektorka jednej z łódzkich podstawówek. Urzędnicy twierdzą, że wszystko jest w porządku. - To nie jest nagonka. Znaleźliśmy taki sposób, ponieważ nie jesteśmy w stanie w tej liczbie 400 placówek zweryfikować wszystko - odpowiada Maria Piotrowicz, szefowa wydziału edukacji. Jej zdaniem nie godzi to w godność osobistą dyrektorów szkół, ci ostatni uważają jednak inaczej. A dlaczego podobny przepis nie dotyczy np. służby zdrowia? - Bo może służba zdrowia ma mniej placówek i jest w stanie ogarnąć - twierdzi Piotrowicz.