Według policji, kilka dni temu do komendy w Ostrowie Mazowieckim zgłosił się obywatel Białorusi, który powiadomił o napadzie, do którego miało dojść nocą w okolicach Łowicza. 36-letni kierowca twierdził, że wyjechał z filii firmy pod Grodziskiem Mazowieckim z ładunkiem kilkuset telewizorów plazmowych, które miały trafić do Niemiec. Z jego relacji wynikało, że w okolicach miejscowości Domaniewice padł ofiarą napadu na tzw. policjanta. Sprawcy mieli go upić alkoholem, następnie mężczyzna ocknął się w pobliskim lesie. Dotarł do stacji paliw, skąd powiadomił policję. Sprawcy mieli ukraść ciężarowego mercedesa wraz z naczepą wypełnioną telewizorami. Łączna wartość strat sięgnęła 600 tys. zł. Jeszcze tego samego dnia policjanci odnaleźli auto w gminie Domaniewice, ale bez telewizorów. Zabezpieczone ślady i weryfikacja zeznań Białorusina sprawiły, że policja nabrała wątpliwości, co do jego zeznań. Nie zgadzał się m.in. wskazany przez niego czas i miejsce przestępstwa, a także inne istotne fakty. - Zapis monitoringu z punktów na trasie przemieszczania się tira wskazuje na udział w zdarzeniu osób poruszających się dwoma samochodami osobowymi. Zebrane dowody zdecydowanie podważały zeznania kierowcy tira. Został on zatrzymany - wyjaśniła rzeczniczka łódzkiej policji podinspektor Joanna Kącka. 36-letniemu Białorusinowi przedstawiono zarzuty powiadomienia o niepopełnionym przestępstwie oraz przywłaszczenia mienia znacznej wartości. Grozi za to do 10 lat pozbawienia wolności. Sąd na wniosek prokuratury aresztował go na trzy miesiące. Policja zapowiada poszukiwania zaginionego ładunki i kolejne zatrzymania, chodzi o wspólników kierowcy.