Tym samym sąd odwoławczy złagodził o dwa lata kary obu oskarżonym. W czerwcu ub. roku Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim skazał ich na kary 7 i 8 lat więzienia. Od wyroku odwołała się obrona, która domaga się uniewinnienia lub ponownego procesu. Na rozprawie odwoławczej obrońcy podważali wiarygodność jednego ze świadków w tej sprawie, któremu oskarżeni mieli proponować wykonanie zlecenia. Oskarżeni utrzymywali, że padli ofiarami gry operacyjnej policjantów z CBŚ, którzy chcieli wymusić na nich współpracę. Prokuratura chciała utrzymania wyroku w mocy. Sąd apelacyjny uznał, że argumenty podnoszone przez obrońców są nietrafne i nie zasługują na uwzględnienie. Ocenił, że sąd pierwszej instancji dysponował kompletnym materiałem dowodowym i został on należycie oceniony. Odnosząc się do kwestionowanej przez obronę wiarygodności świadka, sąd przypomniał, że jego zeznania były weryfikowane innymi dowodami. - Fakt zaistnienia pewnych zdarzeń, które sprowadzały się do nakłaniania do tego, żeby doszło do zbrodni zabójstwa podnosili inni świadkowie, a także sam oskarżony Arkadiusz W. - argumentowała sędzia Barbara Augustyniak. Łagodząc kary obu oskarżonym i zmieniając ich podstawę prawną sąd wziął pod uwagę m.in. rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego. W kwietniu TK za niekonstytucyjne uznał ograniczenie tylko do dożywocia lub kary 25 lat więzienia możliwości orzekania przez polskie sądy kar dla sprawców najokrutniejszych zabójstw. Sędziom pozostało do stosowania w przypadku każdego rodzaju zabójstwa par. 1 art. 148, który przewiduje kary od 8 lat pozbawienia wolności. Ma on także zastosowanie w przypadku podżegania do zabójstwa. - Z tego tytułu sąd musiał w innych granicach rozważać wysokość kary, jaka mogła być orzeczona wobec oskarżonych biorąc po uwagę, że w pierwszej instancji sąd skorzystał z nadzwyczajnego złagodzenia kary - podkreśliła sędzia Augustyniak. Według prokuratury oskarżeni związani byli z gangiem pruszkowskim. Dwukrotnie namawiali różne osoby do zabójstwa Piotra Najsztuba. Pierwszy raz w okresie od marca do czerwca 2003 roku w okolicach Opoczna. Za zabicie dziennikarza mieli proponować 30 tys. zł zaliczki i 300 tys. zł po wykonaniu zadania. Jednak osoba, z którą rozmawiali, odmówiła. Przed sądem - zeznając jako świadek - mężczyzna mówił, iż jest złodziejem, ale nie zabójcą. Rok później w Piotrkowie Tryb. złożyli propozycję innemu mężczyźnie, ale i on nie przyjął "zlecenia". Oskarżeni - według śledczych - chcieli, aby do zabójstwa doszło w Krakowie. Mężczyźni mieli proponować przyszłym zabójcom oddanie strzału z okna wynajętego mieszkania, z długiej broni. W 2006 r. CBŚ zatrzymało obu gangsterów. Nie udało się ustalić, na czyje zlecenie działali. Media sugerowały, że zabójstwo mógł zlecić biznesmen z Podhala, którego córce Najsztub udzielił schronienia. Skazując obu mężczyzn, piotrkowski sąd oparł się m.in. na zeznaniach osób, które były nakłaniane przez nich do wykonania zlecenia. Świadkowie związani z kręgami przestępczymi także mieli zeznać, iż słyszeli, że "o zleceniu mówiono również wśród więźniów". Obaj oskarżeni mówili, że nie znali Najsztuba. Paweł G., który od początku nie przyznawał się do winy, był już wcześniej skazany prawomocnym wyrokiem na 14 lat więzienia za zabójstwo. Z kolei Arkadiusz W. wycofał się przed sądem ze swoich wcześniejszych wyjaśnień, które składał w śledztwie, gdzie potwierdził część zarzutów. Utrzymywał, że wymusili je policjanci z CBŚ.