Komisja wciąż bada przyczyny awarii semafora, zaleciła też, by zarządca torów skontrolował działanie wszystkich urządzeń w obrębie feralnej nastawni. Do podobnych awarii dochodzi bardzo często. Dlatego motorniczy, z którymi rozmawiał reporter RMF FM, chwalą zachowanie 59-letniego Edwarda Pryczka. - Uważam, że dobrze zrobił, bo coś tam się nie tak dzieje, a oni twierdzą, że jest dobrze. Trzeba było zatrzymać pociąg, żeby ktoś zaczął zwracać na to uwagę. Kolegę trzeba pochwalić, że był tak odważny - mówi jeden z maszynistów. - Poprzedni wypadek w Babach również był na tej samej zasadzie. Znam maszynistę, który miał ten wypadek. Nie wymieniono ani semaforów ani infrastruktury. Sprzęt jest przestarzały i zawsze jest to mylne - dodają inni. Wypadek, który zwrócił uwagę na poważny problem W środę rano maszynista PKP Cargo zablokował ruch na linii kolejowej między Piotrkowem Trybunalskim a stacją Baby w Łódzkiem. Odmówił wjechania na jeden z rozjazdów z powodu sprzecznych wskazań semaforów. Jeden z nich miał wskazywać, że droga jest wolna, a drugi, że "droga jest wolna ze zmniejszoną szybkością". Maszynista zatrzymał pociąg, odmówił dalszej jazdy i zażądał przybycia komisji, która miała sprawdzić wskazania sygnalizacji. Na trasie utknęło ok. 10 pociągów. PKP Cargo w wydanym oświadczeniu podały, że maszynista postąpił prawidłowo i że komisja kolejowa potwierdziła nieprawidłowości wskazań semaforów. Przewoźnik poinformował także, że prezes PKP Cargo podziękował maszyniście Edwardowi Pryczkowi za odpowiedzialną postawę. W czwartek koleje poinformowały, że mężczyzna dostanie nagrodę w wysokości kilku tysięcy złotych.