Ulica podupada, bo niemal na obrzeżach najpopularniejszej części wyrośli jej konkurenci - Galeria Łódzka z jednej strony, Manufaktura z drugiej. To miejsca, które w ostatnich latach wyciągnęły łodzian z Piotrkowskiej. Jak temu zaradzić? Rozwiązanie spróbujemy znaleźć, zapraszając na łamy "Echa Miasta" ekspertów: architektów, urbanistów, naukowców, artystów, handlowców... Dziś pierwsze opinie. Budować na tym, co zdrowe - Piotrkowska musi być ulicą żywą. Tylko tak wytrzyma parcie ze strony obu dużych centrów handlowych - twierdzi wiceprezydent Marek Michalik, który stanie na czele zespołu, jaki powołają władze Łodzi, by ratować Piotrkowską. - Do współpracy w zespole zaproszę autorytety w dziedzinie konserwacji zabytków, architektury, urbanistyki. Już odezwały się Fundacja ul. Piotrkowskiej, oddział regionalny Polskiej Organizacji Turystycznej, a także niezależni eksperci. Zależy nam na kreatywnych osobach, które mają nowe pomysły, swoje spostrzeżenia dotyczące handlu, estetyki, spraw komunikacyjnych, bezpieczeństwa... Będzie też reprezentacja młodzieży, bo młodzi ludzie mają swoje wizje dotyczące Piotrkowskiej i warto je wziąć pod uwagę. Owszem, podupadła części handlowa, ale sfera restauracyjna ma się dobrze. I to w oparciu o nią trzeba poszukać nowej wizji. Trzeba budować na tym, co zdrowe i poprawiać to, co jest chore. Trzeba działać szybko - Piotrkowska wymaga pomocy i to natychmiast! To widać gołym okiem - nie ma wątpliwości Marek Janiak, prezes Fundacji Ulicy Piotrkowskiej. - Interweniować trzeba na każdej płaszczyźnie, od kosmetycznej, po architektoniczną i ekonomiczną. Rzeczywiście, wysłałem pismo do prezydenta Michalika z ofertą pomocy. Trzeba działać szybko, bo nawet chwilowa zapaść może wyrządzić straty, których się już nie odrobi. Handel podupadł. Wyniosły się znane marki, owszem, ale są inne bardziej znane, jest drobny handel, nie mniej ważny. Ludzie tu wrócą, bo wolą normalną architekturę niż sklepy zamknięte w gettach, jakimi są centra handlowe. To straszne, że Piotrkowską zdominowały salony telefonii komórkowej i banki z ich tandetnymi, paskudnymi, tekturowymi fasadami. Kiedyś siedziby banków były chlubą miasta. Dziś są szmirą nie do zniesienia. To także trzeba zmienić, ale to wymaga systemowych rozwiązań. Tu musi się więcej dziać - Pietryna znów wizytówką Łodzi? To możliwe, ale zacznijmy od prostych rzeczy - mówi Wiesława Szczurek, menedżerka pubu Łódź Kaliska. - Zadbajmy o porządek, o bezpieczeństwo. Zacznijmy prywatyzować lokale, bo obecnie większość właścicieli musi płacić krocie za wynajem. To powoduje, że eleganckie sklepy wynoszą się z Piotrkowskiej do centrów handlowych. Doprowadzono do tego, że ludzie mieszkający na Piotrkowskiej na zakupy idą do Galerii lub Manufaktury. Warto pomyśleć także o zrobieniu większej liczby pasaży oraz stworzeniu spójnego planu ruchu ulicznego. -Tu musi się więcej dziać. Tylko wtedy Piotrkowska znów będzie wizytówką miasta - wtóruje Ewa Kamińska, organizatorka koncertów oberży folkowej Zapiecek Latem. - Gdy przed lokalami stoją ogródki, widać, że ulica tętni życiem. Zimą ruch zamiera, choć jest sporo ciekawych rzeczy. Są one jednak pochowane w lokalach i chyba zbyt mało ludzi o nich wie. Gdzieś popełniono błąd, bo za dużo imprez kulturalnych uciekło z Piotrkowskiej do Manufaktury. Autorzy: Andrzej Adamczewski, Dariusz Gabryelski