- Jak zauważyłem, że zwykły robotnik bez żadnego nadzoru wybiera je z ziemi do foliowego worka, krew mnie zalała - powiedział nam mieszkający w Zdunach Krzysztof Guzek. Dlatego wziął dwie kości z wykopu i pobiegł z nimi do wójta Jarosława Kwiatkowskiego. W jego biurze, rzucił mu je na biurko pytając, dlaczego nie ma go na miejscu prac w takiej chwili. Guzek powiadomił o znalezisku Prokuraturę Rejonową w Łowiczu i policję. Prokurator Jakub Młoczek jak i dwaj policjanci z miejscowego posterunki i dwaj z tzw. dochodzeniówki byli na miejscu około południa. Przy kapliczce spisywano protokoły, rozmawiano z zainteresowanymi stronami, ustalano procedury. Ostatecznie szczątki trafiły z polecenia prokuratora na posterunek policji w Zdunach, a teren gdzie je znaleziono otoczono taśmą, przerywając prace budowlane. Zdaniem Guzka należy dokonać ekshumacji szczątków, przez zdjęcie wierzchniej warstwy gruntu i ręczne, dokładne wybranie wszystkich kości. Czy rzeczywiście? - Na pierwsze ludzkie szczątki drogowcy natrafili już ponad dwa tygodnie temu. Od razu został wezwany prokurator i policja, przyjechał także sprawujący nadzór nad robotami archeolog - powiedział nam wójt gminy Zduny Jarosław Kwiatkowski, który był wtedy także na miejscu prowadzonych prac. Dlatego uważa on, że sprawa wcale nie jest nowa i warta takiego zamieszania. Wtedy w dwóch miejscach stwierdzono obecność ludzkich szczątków, wszystkie były pod nawierzchnią drogi krajowej. Rzecznik GDDKiA w Łodzi Maciej Zalewski powiedział nam, że szczątki zostały poddane analizie przez archeologa. Ocenił on, że pochodzą nie wcześniej niż z końca XVIII wieku. Stwierdził też, że kości zostały wtórnie zakopane. Stało się to prawdopodobnie w czasie prac przy budowie nowego kościoła na przełomie XIX i XX wieku. Wokół świątyni, która stała w miejscu obecnego kościoła, przez kilka stuleci chowano, na placu przykościelnym, mieszkańców parafii. Zmiana nastąpiła właśnie w końcu XVIII wieku i podyktowana była m. in. względami sanitarnymi. Nowy cmentarz zlokalizowano kilkaset metrów dalej, przy drodze do Soboty. Wytłumaczenie pochodzenia szczątków potwierdziła w rozmowie z nami archeolog z skierniewickiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków Katarzyna Starecka, która przyjechała na miejsce w poniedziałek 10 sierpnia. - Sprawdziłam miejsce, gdzie występują szczątki, obejrzałam dokładnie profile wykopu. Ziemia w której są kości, trafiła bez wątpienia w obecne miejsce wtórnie, ludzkie szczątki, które się tam znajdują, są całkowicie z nią wymieszane. Dla nas, archeologów, miejsce to nie ma praktycznie znaczenia naukowego - powiedziała. Inaczej byłoby, gdyby znajdowały się tam oryginalne groby. Wówczas należałoby odsłonić je zgodnie ze sztuką badawczą.