W nocy z czwartku 11 na piątek 12 września strażnicy miejscy zauważyli na monitorach czterech młodych mężczyzn, którzy szli od dworca PKP w kierunku centrum miasta. Szli - to zbyt mało powiedziane, ponieważ przez całą drogę próbowali wykazać się swoją siłą oraz brakiem zdrowego rozsądku. Ich ofiarami zostały kosze na śmieci, na których ćwiczyli kopnięcia, oraz znak drogowy przy przejeździe kolejowym, który ich zdaniem był zamontowany w niewłaściwy sposób i próbowali go "naprostować". Przy tej to czynności strażnicy miejscy zaprosili krewkich panów do radiowozu. Cała czwórka była nietrzeźwa, cała czwórka została też przekazana policji. W areszcie mieli czas do rana, by wytrzeźwieć i zastanowić się, czy było warto. Odpowiedzą bowiem za wandalizm i niszczenie mienia. Jeden z zatrzymanych mężczyzn miał zaplanowany na sobotę ślub. Rodzą się więc pytania, czy kosze kopał z żalu za przemijającym stanem kawalerskim oraz jak jego zachowanie oceniła przyszła małżonka. jk