Funkcjonariuszom pozostała analiza nagrań z innych kamer. Liczą, że zarejestrowały one podejrzanie wyglądające osoby. Wiadomo, że przed podpaleniem ktoś włamał się do czterech samochodów, a z trzech zginęły radia. Na parkingu po pożarze zostały dwa, wypalone wraki pojazdów. Pozostałe auta, po dokładnych oględzinach policji, zabrali właściciele. Kierowcy z Łodzi boją się, że sytuacja może się powtórzyć. - Nie mogę się odnaleźć. Wszystko wokół na tym parkingu wygląda jakby było po bitwie - powiedział reporterce RMF FM jeden z kierowców. - Czasy mamy takie trudne, że nie można czuć się bezpiecznie w żadnej dzielnicy Łodzi - dodał inny. - Unikam niektórych miejsc, późnego wracania do domu. Jeśli już muszę wracać wieczorem, to biorę taksówkę. Kiedy idzie się pieszo, to zawsze może się coś wydarzyć, tym bardziej, że to jest duże miasto i dość niebezpieczne - stwierdził kolejny z mieszkańców miasta. Pożar 10 aut w Łodzi to sytuacja bez precedensu, dlatego nad sprawą pracuje specjalny zespół policjantów. Cały czas trwają przesłuchania świadków. Jeszcze nie ma oficjalnych danych na temat strat, bo poszkodowani nie podali konkretnych sum policjantom, ale według danych strażaków, straty po pożarze wynoszą dziesiątki tysięcy złotych. Posłuchaj relacji reporterki radia RMF FM: Zobacz relację wideo reporterki radi RMF FM: