Zorganizowała je Solidarność, Chrześcijański Ruch Samorządowy oraz stowarzyszenie "Nasz dom". Obecny był burmistrz Łowicza Krzysztof Kaliński. - Prawda zawsze jest oczywista, więc albo jest własność, albo jej nie ma - mówił główny prelegent spotkania Wojciech Gędek, od pięciu lat będący dyrektorem Administracji Nieruchomościami Łódź-Bałuty "Doły". - Skoro wieczysta dzierżawa to tak zwana własność ograniczona, to kto nam ją ogranicza? Wychodzi na to, że gmina - wprowadzał w temat. - Brawo! - ktoś krzyknął z sali, ale zaraz został uciszony przez innych uczestników spotkania. Gędek odnosił się w ten sposób do znowelizowanej we wrześniu ubiegłego roku ustawy o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego w prawo własności. Przypomnijmy, ze przewiduje ona, że Rada Miejska uchwałą może ustanowić wysokość bonifikaty od tego przekształcenia wyższą niż ustawowe 50 proc. Dodatkowo ustawa zawiera istotny dla wielu osób zapis, że osobie fizycznej, której miesięczny dochód na członka rodziny nie przekracza średniego miesięcznego wynagrodzenia za ostatnie półrocze roku poprzedzającego zgłoszenie żądania przeniesienia własności, udzielić należy 90 proc. bonifikaty. - Ile osób na sali ma na członka rodziny więcej pieniędzy niż średnia krajowa? (za trzeci kwartał ubiegłego roku średnia krajowa wynosiła około 2.700 złotych - przyp. red.) - pytał Gędek. Nikt nie podniósł reki. - No proszę, więc 90 proc. bonifikaty w przypadku domków jednorodzinnych już macie. Walczymy więc tak naprawdę o kilka kolejnych procent - mówił. Wspominał też o tym, że wieczysta dzierżawa to wymysł władz komunistycznych i że jego zdaniem władza wybrana demokratycznie nie może stosować metod stalinowskich. - Może pan przejść do historii jako ten, który ostatecznie skończył z komunizmem - mówił bezpośrednio do burmistrza. W tym czasie po sali krążyła skserowana ulotka z wyszczególnionymi wysokościami bonifikat udzielanych w kilku miastach podczas przekształcania wieczystego użytkowania we własność. Wynikało z niej na przykład, że w Warszawie od tego roku obowiązuje uchwała rady, na podstawie której można udzielić bonifikaty sięgającej 95 proc. (dokładnie: 60 proc. + 1 proc. za każdy rok użytkowania wieczystego). Podobnie w Świnoujściu, które uchwałą z lutego tego roku Rada ustanowiła czterem spółdzielniom mieszkaniowym 99 proc. bonifikaty od opłaty z tytułu przekształcenia prawa użytkowania wieczystego w prawo własności, stanowiącej różnicę między wartością nieruchomości gruntowej, a wartością prawa użytkowania wieczystego tej nieruchomości. Wymieniono również: Kraków (98 proc.), Wrocław (85-95 proc.), Gdańsk (90-95 proc.), Lublin (99 proc.), Płock (99 proc.), Zamość (75-95 proc.), Rzeszów (99 proc.), Łódź (98 proc.), Pabianice (90-95 proc.), Szczecinek (90 proc.), Pionki (90-95 proc. - dotyczy lokali miejskich z gruntem), Limanowa (85-98 proc. - również dotyczy lokali miejskich z gruntem), Kościerzyna (80 proc.), Nowy Sącz (90 proc.). - Jest tu chyba ze sto osób. Jeśli tyle osób zbiera się na popołudniowym spotkaniu, to znaczy, że jest problem. Wiemy o tym, że jest - mówił burmistrz. Podzielił się informacją, że powołał specjalną grupę, która zbiera dane potrzebne do przygotowania projektu uchwały w sprawie bonifikaty. Zadaniem grupy jest między innymi pozyskanie informacji jak sprawa z uwłaszczeniem wygląda w piętnastu porównywalnych wielkościowo miastach, w tym również okolicznych. - Chcemy dobrze przygotować uchwałę. Pamiętajmy, że pod blokami należącymi do spółdzielni mieszkaniowych w Łowiczu jest 38 hektarów gruntu w części w centrum miasta. Jestem burmistrzem dla mieszkańców, ale też od pilnowania kasy miejskiej - mówił burmistrz. Zapytany wprost o wysokość bonifikaty, jaką zaproponuje radnym w projekcie uchwały odparł również wprost: - Jeszcze nie wiem. Chciałbym, żebyśmy uchwałę wprowadzili na sesję w maju - powiedział burmistrz. Obecna na spotkaniu szefowa łowickiej "Solidarności" Teresa Kowalska zaapelowała do burmistrza i za jego pośrednictwem do radnych, żeby zająć się uchwałą w trybie pilnym. - To my teraz mamy składać blokami zapotrzebowanie do miasta, czy jak? - zaniepokoił się jeden z mieszkańców. - Na pewno nie będzie pominięty żaden blok i żaden spośród około 800 domków jednorodzinnych, których to dotyczy - zapewniał burmistrz. Miasto natomiast chce uniknąć sytuacji, żeby po uwłaszczeniu gruntów nie musiało potem od spółdzielni kupować działek na przykład pod planowaną w przyszłości drogę, stację trafo itp. Uchwała ma być jednolita dla spółdzielni mieszkaniowych oraz mieszkańców domków jednorodzinnych. (mak)