Ostatnio troje łodzian przekroczyło magiczny wiek stu lat. W mieście jest coraz więcej ludzi starych, w tzw. wieku poprodukcyjnym. Ich odsetek (20 proc. populacji) jest najwyższy wśród wielkich polskich miast. Korekta na plus - Dane statystyczne są potwierdzeniem ogólnej tendencji, obserwowanej od wielu lat - mówi Anna Jaeschke, kierownik działu analiz łódzkiego oddziału Głównego Urzędu Statystycznego. - Wszystko inne, choćby liczba zgonów i ujemny przyrost naturalny, to naturalna konsekwencja. Niemniej coś drgnęło, bo kobiety rodzą więcej dzieci. W porównaniu z poprzednimi pokoleniami przesunął się moment decyzji o pierwszym dziecku, dziś oscylujący wokół 30 roku życia. Ale to i tak nie zmienia faktu, że każdego roku w Łodzi ubywa 5-7 tys. mieszkańców. Liczby są nieubłagane: najnowsze dane GUS mówią, że w połowie 2007 r. w mieście żyło 756 tys. mieszkańców, a na koniec - 753 tys... Jeszcze bardziej pesymistycznie brzmią projekcje, które mówią, że w 2030 r. łodzian będzie ok. 600 tys. - Te prognozy trzeba będzie skorygować "na plus", bo nie przewidywały ostatniego przyrostu urodzeń - komentuje Anna Jaeschke. Krótkie życie Jednak najgorsze dane dotyczą długości życia łodzian. A alarm powinien pojawić się przy informacjach o długości życia panów. Bo łódzcy mężczyźni żyją najkrócej w Polsce. Według najnowszych informacji GUS z wielkich miast, ale też mniejszych ośrodków, noworodek płci męskiej ma przed sobą statystycznie 68 lat. Dla porównania - w Warszawie 74, Krakowie 73,5, Poznaniu 73,3 i 69,1 w Katowicach. Nieco lepiej jest wśród kobiet, które w Łodzi żyją przeciętnie 77,9 roku. Dla porównania warszawianki mają przed sobą 81,1 lat życia, krakowianki - 80,6, a wrocławianki - 79,9. Krótszy pobyt na ziemskim łez padole czeka katowiczanki (77,2). - Można pokusić się o stwierdzenie, że Łódź to miasto starych kobiet, miasto wdów - mówi prof. Jerzy Kowaleski z Zakładu Demografii i Gerontologii Społecznej Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego Uniwersytetu Łódzkiego. Naukowiec ma na poparcie swoich słów statystyki. O ile krajowa średnia mówi o 9 proc. wdów i wdowców w populacji powyżej 15 roku życia, o tyle w Łodzi jest 12 proc. osób, które pochowały małżonka. A na stu panów w mieście przypada 120 kobiet. To najwyższy wynik w Polsce. Piją, palą, tyją Dlaczego łodzianie żyją tak krótko? Podstawowa przyczyna to fatalne nawyki i bardzo niezdrowy styl życia. - Dużo piją, dużo palą, źle się odżywiają i nie umieją żyć zdrowo - analizuje Maciej Prochowski, lekarz miasta. Nie bez znaczenia są także informacje o relatywnie niskim poziomie wykształcenia i dochodów. To powoduje np. mniejszą chęć do uprawiania sportów, odpowiedniej diety czy rezygnacji ze złych nawyków. Łodzianie w wielkiej liczbie pracowali w przemyśle lekkim. Lekkim jedynie z nazwy, bo praca była bardzo ciężka: w hałasie, przy wibracjach i zapyleniu. Ale do tego dochodzą także inne przyczyny, przede wszystkim historyczne. Łódź w czasie II wojny światowej praktycznie nie ucierpiała, więc wciąż stoją stare kamienice. Nie tylko tak piękne, jak na al. Kościuszki czy ul. Narutowicza... Stąd grzyb i wilgoć w łódzkich mieszkaniach. Dodatkowo GUS podaje, że w Łodzi jest najwięcej w Polsce mieszkań jednoizbowych. Najprostszym sposobem, żeby Łódź nie wymarła, jak miasteczka na Dzikim Zachodzie, mogłaby być imigracja. - Potencjalni imigranci powinni mieć czynniki przyciągające - przyznaje prof. Kowaleski. - Niestety, Łódź nie jest atrakcyjna. Zmiana nie najlepszego oblicza miasta to jednak nie problem demografów i statystyków. Rządzący muszą się mocno nagłowić, bo w kolejce do prześcignięcia Łodzi (zrobił to już Kraków) pod względem liczby mieszkańców czeka Wrocław... Michał Bogusiak michal.bogusiak@echomiasta.pl