- Był to prototyp motolotni na płozach. Pojazd ten nigdy nie latał. Właściciel sam go zrobił i wykorzystywał do jazdy po śniegu i lodzie. Był to taki moto-ślizgacz - powiedział biorący udział w akcji ratowniczej aspirant straży pożarnej Mirosław Kaźmierczak. Dodał, że po przyjeździe na miejsce wypadku strażacy znaleźli leżący na boku pojazd i mężczyznę przyciśniętym przez śmigło. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że nagły podmuch wiatru przewrócił pojazd, a kierujący został uderzony śmigłem, które później go przygniotło. Próba reanimacji zakończyła się niepowodzeniem.