Taką opinię otrzymała - prowadząca śledztwo - Prokuratura Rejonowa w Skierniewicach po zakończeniu obserwacji sądowo-psychiatrycznej 63-latka. W ocenie biegłych może on ponosić odpowiedzialność karną za zarzucane mu przestępstwa. Mężczyźnie grozi kara od 12 lat więzienia do dożywocia. Poinformował o tym w poniedziałek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania. Według rzecznika, biegli stwierdzili, że poczytalność podejrzanego w chwili popełnienia przestępstwa była ograniczona, ale jedynie w stopniu nieznacznym, co oznacza, że może on ponosić odpowiedzialność karną za swoje czyny. Jak wynika z opinii, może także uczestniczyć w czynnościach procesowych. Kopania dodał, że śledztwo w tej sprawie dobiega końca. Jego zakończenie możliwe będzie prawdopodobnie w ciągu najbliższych kilku tygodni. Do tragedii doszło 15 grudnia ub. roku. Ok. godz. 13. do pomieszczeń Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej wtargnął mężczyzna, polał dwie pracownice oraz wyposażenie pokoju benzyną i podpalił. W wyniku odniesionych obrażeń 40-letnia kobieta zmarła, druga w stanie bardzo ciężkim trafiła do jednego z warszawskich szpitali; zmarła kilka dni później. Niedługo po zdarzeniu zatrzymany został 62-letni mieszkaniec jednej z pobliskich miejscowości, który doraźnie korzystał z pomocy ośrodka w Makowie. W ostatnim okresie wnioskował o umieszczenie go w domu pomocy społecznej - GOPS jednak wydał decyzję odmowną, którą Samorządowe Kolegium Odwoławcze utrzymało w mocy. W rozmowie z jednym ze świadków mężczyzna żalił się, że ośrodek rzekomo nie chce mu pomóc. Według śledczych wszystko wskazuje na to, że napastnik zaplanował atak na pracownice ośrodka. Nie tylko oblał benzyną i podpalił kobiety, ale prawdopodobnie przytrzymywał też drzwi, aby nie wydostały się z pokoju. Prokuratura postawiła mu zarzut popełnienia dwóch zabójstw ze szczególnym okrucieństwem oraz spowodowania pożaru, który zagrażał życiu i zdrowiu wielu osób i mieniu wielkiej wartości.