Wyjściem z trudnej sytuacji byłoby np. zmniejszenie liczby uczniów w klasach i stworzenie dzieciom bardziej komfortowych warunków nauki na czas niżu. Na to jednak też nie ma pieniędzy. - Zmniejszenie liczby dzieci do 20 w oddziale spowodowałoby wzrost kosztów rzędu 30 procent - mówi RMF Jacek Czławiński, wicedyrektor wydziału edukacji. Po drugiej stronie barykady stoją jednak rozżaleni nauczyciele i rodzice. Według obliczeń Związku Nauczycielstwa Polskiego w związku z likwidacją placówek co najmniej 400 osób może stracić pracę. ZNP zbiera już podpisy przeciwko likwidacji; argumentuje, że niż demograficzny niedługo się skończy. - Z tabel wynika, że w następnym roku wzrośnie o około 115 ilość dzieci w wieku przedszkolnym - przekonuje szef ZNP, Krzysztof Baszczyński. Dziś spotka się on z dyrektorami placówek przeznaczonych do likwidacji, by omówić strategię działania. Decyzja w sprawie likwidacji zapadnie do końca lutego. Swoje opinie w tej sprawie muszą wyrazić jeszcze kurator i Rada Miejska.