Marcin Masłowski z biura prasowego łódzkiego urzędu przekonuje, że to ani rozrzutność, ani łakomstwo, ale... realne potrzeby urzędników. - Jeśli chcemy nagle zamówić jakieś konkretne ciastka, to musimy to wcześniej wyszczególnić w specyfikacji, żeby wiedzieć, że mamy na to pieniądze i takie ciasta dostaniemy - tłumaczy. A kto zje te ogromne ilości słodyczy? Jak wyliczyła dziennikarka radia RMF FM, codziennie do spałaszowania jest 65,5 ciastka. - Pracownicy urzędu, radni, goście, dziennikarze - wylicza w rozmowie z reporterką Marcin Masłowski. Dzięki ogłoszonemu właśnie przetargowi, pracujący w łódzkim urzędzie miasta będą pochłaniać m.in.: ciasteczka pieszczotki, arletki, baletki, biszkopciki i blok miodowy z bakaliami. A na deser - 160 opakowań wiśni w czekoladzie... Z Marcinem Masłowskim rozmawiała reporterka radia RMF FM: Posłuchaj jej relacji: